poniedziałek, 30 września 2013

#Instanails No.1

Dzisiaj pierwszy post z serii #Instanails, która mam nadzieję, że się Wam spodoba. Z racji tego, że nadal kupuje lakiery, pojawiają się ciągle nowe kolekcje, a ja nie umiem przejść obok nich obojętnie, postanowiłam co jakiś czas (myślę, że co 2 tygodnie), wrzucać Wam na bloga zdjęcia z Instagrama. Oczywiście jeśli chcecie być na bieżąco, to zachęcam do obserwowania mnie :-) 



CATRICE 38 Vino Tinto 
CATRICE 23 The Monkey Gets Funky
EVELINE miniMAX nr 800
WIBO Extreme Nails nr 181
WIBO Extreme Nails nr 176
SENSIQUE Strong&Trendy nr 176 Forest Green
ESSENCE nr 142 grey-t to be here
 Buziaki! A.


piątek, 27 września 2013

Golden Rose Paris- 50, 69, 98, 105, 119, 131, 142, 150, 228, 229, 236, 237, 248.

Ubóstwiam te lakiery, więc postanowiłam się z Wami podzielić kolorkami, które posiadam na dzień dzisiejszy. Ostrzegam, będzie dużo zdjęć. Zaczynajmy!
Numer 131. Wspaniały chabrowy kolor. Niestety potrzeba 3 warstw, aby uzyskać dobre krycie.
Numer 119 to beż. W jego przypadku 2 warstwy są już wystarczające, aby idealnie pokryć płytkę paznokcia.
Numer 150, gdy nie wiem jaki kolor wybrać to sięgam po niego. Jest to kolor jasnej, brudnej pomarańczy nie często spotykany.
Numer 50 to mój najnowszy zakup. Mleczny różowy, idealny do french manicure.
Numer 236 to niezastąpiona mięta. <3
Niestety numer koloru mi się starł. Jest to neonowa zieleń, ciężko nie zwrócić na ten kolor uwagi. 
Numer 248 to kolejny odważny kolor tym razem soczyście różowy.
Numer 105 to burgund, kolor czerwonego wina. Bardzo elegancki i szykowny.
Numer 228, czyli jasna, lekko perłowa zieleń.

Kolejny kolor bez numerka, buuu... róż z dodatkiem fioletu.
Kolor 237 to bardzo żywy brzoskwiniowo- koralowy kolor. Jak znalazł na lato.
Numer 229 to również kolejna moja nowość. Jagodowy fiolet czeka na jesień.
Numer 142 to jaśniejszy fiolet od poprzednika z lekkimi różowymi drobinami.
Zdjęcie zrobione z nadzieją, że zobaczycie różowe drobiny.
Na koniec numer 98 oraz 69, czyli iskrzące się topy. Szkoda, że mój aparat nie uchwycił jak wspaniale mienia się one w słońcu. Najlepiej wyglądają na czarnej bazie
Numer 69.
Numer 98 mój ulubieniec <3

W jednych z moich wcześniejszych postów możecie zobaczyć jak mieszkają moje lakiery. KLIK
Bardzo polecam serie Paris. Lakiery są tanie, maja wygodny pędzelek no i mnóstwo kolorów do wyboru. 
Hugs, P.
Ps. Wszystkie lakiery maja standardowe błyszczące wykończenie. Z niektórych zdjęciach można wnioskować, że są one matowe, ale to tylko reakcja lakieru z plastikowym wzornikiem. :)

środa, 25 września 2013

Haul #3 ZIAJA

Odkąd firmowy sklep Ziaji zawitał do Plazy w Sosnowcu, jestem tam częstym klientem ;)
Najchętniej wypróbowałabym wszystko, co tylko się da. Na razie jednak skupiam się na nowościach i na tym, co kusi mnie zawsze najbardziej, czyli na kremach do rąk. :)


ZIAJA krem nawilżający matujący 25+ 
O kremie nawilżająco-matującym 25+ po raz pierwszy usłyszałam od dziewczyn na youtube, a dokładniej od Basi z kanału callmeblondieee. Tak często o nim wspominała, że w końcu zdecydowałam, że jak tylko uda mi się na niego trafić, kupię go bez zastanowienia. I tak też zrobiłam. Długo się za nim oglądałam, aż w końcu znalazłam. Na półce została już tylko jedna sztuka, więc potraktowałam to jako znak, że muszę go kupić. ;))
Na razie kończę krem na dzień z serii Ulga, również marki Ziaja. Mam nadzieję, że nowy krem dobrze sprawdzi na nadchodzące chłodne, jesienno-zimowe dni. 
Cena: 10,99 zł / 50 ml


ZIAJA krem do rąk z proteinami jedwabiu i prowitaminą B5, 
wygładza nawilża łagodzi
ZIAJA krem do rąk z ceramidami i koncentratem lipidowym, 
odżywia regeneruje nawilża
Te kremy do rąk to nowość! Zakupiłam je ponieważ mają rewelacyjną cenę, szybko się wchłaniają i świetnie nadają się do torebki. Jest jeszcze jeden w kolekcji z proteinami kaszmiru i masłem shea. Kiedy robiłam zakupy nie zauważyłam go, ale na pewno kupię przy najbliższej okazji. Podobnie jak kremowe mydła z tej serii, kremy do rąk cudownie pachną. Akurat te dwa podarowałam mojej mamie, ale obiecała podzielić się ze mną swoimi odczuciami podczas stosowania i gdy tylko będzie gotowa na recenzję, pojawi się na blogu :))
Cena: NOWOŚĆ! 3,69 zł / 100 ml


ZIAJA krem do rąk do skóry suchej, podrażnionej, bio olejek arganowy
ZIAJA krem do rąk do skóry szorstkiej, mało elastycznej, bio olejek z pestek winogron
ZIAJA krem do rąk do skóry suchej, zniszczonej, bio olejek z awokado
Jako pierwszy zakupiłam ten z bio olejkiem arganowym i byłam zachwycona. Po kilku dniach wstąpiłam do Ziaji by zakupić jego braci. Wszystkie trzy świetnie się sprawdzają. Na dzień nadaje się ten z bio olejkiem z pestek winogron, ponieważ szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu na skórze. Dwa pozostałe osobiście preferuję używać na noc wraz z maścią z witaminą A (Retimax). Nawilżają ale i natłuszczają skórę rąk, wygładzają ją, przywracają jej elastyczność i chronią przed wysuszeniem. Dokładniejsza recenzja pojawi się za jakiś czas. :)
Cena: NOWOŚĆ! 6,99 zł / 80 ml


ZIAJA maska nawilżająca z glinką zieloną, skóra sucha, normalna
ZIAJA maska dotleniająca z glinką czerwoną, każdy rodzaj skóry
Byłam ciekawa jak działają maseczki z Ziaji więc na próbę wybrałam sobie trzy. Tak 3. Jedną już zdążyłam zużyć, a była to maska kojąca z glinką różową dla skóry wrażliwej. Trochę się zawiodłam na niej, ale może te sprawdzą się lepiej. :)
Cena: 1,69 zł / 7 ml

Jeśli chodzi o moje zakupy w Ziaji to na razie tyle. Poniżej próbki, które w dużych ilościach dodaje do naszych zakupów zawsze przemiła i dobrze zorientowana pani :))

Oprócz tych próbek do twarzy, dostałam jeszcze kilka z kwasem hialuronowym do cery 30+, ale już je wykorzystałam :) 
Za niedługo uzbieram pełne opakowanie tego produktu :)

A Wy lubicie Ziaje? Dajcie znać, co Waszym zdaniem jest warte zakupienia, a czego lepiej unikać :)
Buziaki. A. 

poniedziałek, 23 września 2013

Honolulu by W7.

Lato już za nami, ale co zrobić, aby skóra przez cały rok wyglądała jak byście właśnie wróciły z tygodniowego urlopu na Seszelach? xD Wystarczy bronzer, pędzel i nasza twarz będzie jak muśnięta słońcem. O produkcie Honolulu firmy W7 wspominałam Wam przy okazji ostatniego posta o zakupach KLIK. Zamówiłam go na Allegro. Wtedy obiecałam recenzje tego produktu na blogu, dziś spełniam obietnice.
  • OPAKOWANIE- Tekturowe, przypominające opakowania marki Benefit. Do bronzera dołączony był również pędzel. Miły w dotyku, jednak nakłada zbyt duża ilość produktu i ciężko się nim rozciera. 
  • CENA- 15 PLN/ Allegr.
  • KOLOR/ WYKOŃCZENIE- Kolor na początku wydawał mi się zbyt pomarańczowy. Teraz wiem, że trzeba go stopniowo nakładać i małymi kroczkami budować intensywność koloru. Bardzo podoba mi się wykończenie, jest matowe, bez żadnych drobin brokatu, a na skórze daje wspaniałe satynowe wykończenie. Skóra po aplikacji produktu o takim wykończeniu jest zdrowo matowa (mam nadzieje, że istnieje coś takiego). Ciężko mi to określić, ale wiem, że to lubię. :)
  • TRWAŁOŚĆ- Nie zauważyłam, aby jakoś specjalnie ścierał się, czy znikał w ciągu dnia. 
  • MOJA OPINIA- Trzeba naprawdę uważać przy aplikacji tego bronzera, bo moim zdaniem ma dużą tendencje do robienia plam. Mi w jego używaniu pomaga pędzel z Hakuro H13 i daje rade. Bardzo podoba mi się te satynowe wykończenie, które na twarzy wygląda bardzo naturalnie. 
Jeżeli szukacie taniego bronzera i macie doświadczenie w aplikacji takich produktów to polecam zakup tego z W7, zdecydowanie odradzam osoba, które nie miały wcześniej styczności z bronzerami. W przyszłości może skuszę się na jeszcze na róże do policzków tej firmy. 
Hugs, P. :)

piątek, 20 września 2013

Lip care

Dziś krótko, rzeczowo i na temat. Jaki? Pielęgnacji ust ;-)
Każda z nas marzy o miękkich, nawilżonych, gładkich ustach, które będą kusiły płeć przeciwną i nam samym dawały sporo komfortu, np. do stosowania intensywnych kolorów pomadek ;-)
Jak zadbać o ich właściwe nawilżenie i odżywienie, jednocześnie zapobiegając pierzchnięciu i pękaniu? 

NIVEA Lip Butter raspberry rose;
FLOSLEK Pomadka ochronna do ust z witaminami A i E;
ORIFLAME Tender Care caramel protecting balm
Cały sekret zadbanych, nawilżonych i odżywionych ust tkwi w ich właściwej pielęgnacji
Przetestowałam na sobie mnóstwo różnego rodzaju produktów do ust, które miały mi pomóc w utrzymaniu ich we właściwej, i zadowalającej mnie, kondycji.
Spośród nich wybrałam 3, które są moimi ulubionymi. 

FLOSLEK LIP CARE 
Pomadka ochronna do ust z witaminami A i E

Od producenta otrzymujemy taką oto informację:
"Zastosowanie: Dla aktywnych, skuteczna ochrona ust przed wysuszeniem, pęknięciami oraz pierzchnięciem.
Działanie: Redukuje skłonność do wysuszenia oraz pękania ust – szczególnie w kącikach. Witamina A i E oraz wysokiej jakości składniki tłuszczowe sprawiają, że wargi są właściwie nawilżone i chronione przed nadmiernym wysuszeniem. Pozostawia na ustach film ochronny, który niweluje wpływ działanie zmiennych warunków atmosferycznych. 
Skóra ust jest gładka, natłuszczona. Usta wyglądają świeżo, naturalnie o ładnym kolorycie."

Ja używałam tę pomadkę głównie na noc, kiedy czułam, że moja usta potrzebują regeneracji. Faktycznie, pomadka ta zmniejsza podatność ust na pękanie i wysuszenie. Natłuszcza, ale i nawilża. Od razu po przebudzeniu czułam, że kiedy ja w nocy odpoczywałam, moje usta wracały do formy ;-) Były nawilżone i gładkie.  

Plusy: 
Wygodna, higieniczna aplikacja - sztyft.
Nawilżenie, odżywienie, regeneracja ust.
Ochrona przed pierzchnięciem i pękaniem ust.
Niska cena: ok. 6 zł
Dostępność.

Minusy:
Jedynym minusem jaki widzę w tej pomadce to "smak" -  ale to moje osobiste widzi-mi-się. ;)


NIVEA LIP BUTTER
Masło do ust malina

Najpierw kilka słów od producenta:
"Wzbogacona o masło shea i olejek migdałowy formuła balsamu do ust NIVEA z HYDRA IQ, zapewnia intensywne nawilżenie i długotrwałą pielęgnację. Rozpieszczająca usta formuła z aromatem Raspberry Rosé sprawia, że są one niezwykle miękkie."

Według mnie to najlepsze cudo, jakie kiedykolwiek używałam do pielęgnacji ust :-D
Zdecydowanie jest to mój ulubieniec, kocham to masełko za działanie i dlatego jestem w stanie wybaczyć kilka małych minusów, jakie posiada. 
Stosuje je i w ciągu dnia - zawsze jest pod ręką, ale tylko w domu ze względu na opakowanie i sposób aplikacji- oraz na noc. Sprawdza się we wszystkich sytuacjach. Począwszy od zwykłego nawilżania, aż po reanimację ust w stanie największego kryzysu.
 
Plusy:
Ma odpowiednią konsystencję, smak-zapach.
Jest go dosyć dużo - 16.7 g / 19 ml.
Łatwo dostępne (Rossmann, Natura).
 W całkiem dobrej cenie: ok. 10 zł.
Opakowanie - łatwo jest wydostać i zaaplikować to masło, zarówno za pomocą palca, jak i bezpośrednio na usta.

Minusy:
Opakowanie - niezbyt higieniczne, bo musimy mieć czyste ręce, jeśli chcemy nakładać to masło palcem, poza tym bardzo łatwo się brudzi i przyklejają się do niego różne paproki. ;) Czasem ciężko się je otwiera, na pewno nie radzę tego robić nakremowanymi dłońmi ;)

ORIFLAME TENDER CARE Caramel PROTECTING BALM
Uniwersalny balsam ochronny

Kto nie zna tego produktu w wersji różowej? Myślę, że jeśli jest ktoś taki, to znajduje się w zdecydowanej mniejszości. 

Podobnie jak u poprzedników, producent obiecuje, że produkt ten "doskonale nawilża, odżywia i koi suchą, spierzchniętą skórę, natychmiast przywraca jej uczucie miękkości." 
I faktycznie tak się dzieje ;-)

Mimo, że bardzo lubię balsamy z serii Tender Care, to nie sięgam po nie bardzo często. Dlaczego? Denerwuje mnie to, że trzeba wydłubywać wręcz produkt z opakowania. Otwór słoiczka jest - według mnie - za mały, a kiedy dodatkowo mamy długie paznokcie, wydobycie tego produktu to koszmar. 
Słoiczek niepotrzebnie jest zwężany u góry. Gdyby zrezygnowano z tego, łatwiej byłoby się dostać do samego balsamu, a przecież o to chodzi, żeby czerpać jak najwięcej z samej aplikacji i stosowania tego produktu ;)
Plusy:
Nawilżenie, wygładzenie ust.
Niesamowity zapach ♥
Eleganckie opakowanie (jakby nie patrzeć ;)).
Pojemność: 13 g / 15 ml
Wydajność.

Minusy:
Niewygodne wydobywanie produktu z opakowania.
Cena regularna: ok. 25 zł


Nawilżanie i odżywanie ust nie miałoby jednak sensu, gdybyśmy co jakiś czas nie robiły peelingu ust. Najlepiej sprawdza się cukier+miód albo zwykła szczoteczka do zębów (byle nie ta, którą myjemy zęby) ;-) 

Peeling plus nawilżenie ust dadzą nam w efekcie piękne i  gładkie usta, na których bez obaw będziemy mogły bawić się kolorami pomadek, błyszczyków itd. ;-D

Buziaki, A. :)



środa, 18 września 2013

Łazienkowe gadżety.

Spotykamy je na każdym kroku, w każdej dziedzinie życia, w kuchni, salonie- gadżety, bo o nich mowa z powodzeniem ułatwiają nam codzienne funkcjonowanie. Dziś o takich, które mieszkają w mojej łazience. Tanie, użyteczne ułatwiają mi pielęgnacje twarzy jak i ciała.

  1. Pędzel do nakładania maseczek. Każdej z Was, która traktuje twarz maseczkami polecam, aby nasze dłonie/ palce zastąpić pędzlem. Wiem z doświadczenia, że gdy aplikowałam maski palcami to nie tylko moja twarz była nią pokryta, ale najbliższe otoczenie również. Użycie pędzla daje gwarancję, ze maska będzie równomiernie nałożona, a co za tym idzie będzie działała tak samo na wszystkie partie twarzy.
  2. Gąbeczki do mycia twarzy, moje to Konjack oraz taka najzwyklejsza do mycia twarzy. Lubię ich używać, bo dzięki masażowi takimi gąbeczkami przy codziennym ich używaniu poprawia się mikrocyrkulacja krwi, dzięki czemu skóra jest bardziej odżywiona i promienna. Takie gąbeczki to również fajna metoda codziennego usuwanie martwego naskórka. Co do samych gąbeczek to Konjack jest moim zdaniem zbyt delikatna i w sumie nie wiem do czego ją stosować, chyba ją po prostu wyrzucę, bo tylko 'łapie kurz' w łazience. Jeżeli chodzi o malutkie gąbeczki do mycia twarzy to bardzo je lubię. Czasami zmywam nimi maseczki, ale głównie służą mi do masażu twarzy.
  1. Mały ręczniczek/ ściereczka. Idealny gdy chodzi o zmywanie masek. Dwa razy przetrę twarz i już wszystko zmyte. Dzięki nim oszczędzam wodę i czas.
  2. Opaska do włosów. Jej zastosowanie jest jedno- trzymać włosy z dala od twarzy i to robi. Najbardziej lubię tą materiałową. Jest szeroka i zgarnia, przytrzymuje w miejcu dużo włosów, więc nic mi nie przeszkadza w działaniach na twarzy.
  1. Rękawica do peelingu. Zastąpiłam nią gotowe peelingi już jaki czas temu i nie żałuję! Nie musze tracić pieniędzy, ani miejsca na półeczce w kabinie prysznicowej na gotowe zdzieraki, które czasami nic nie robiły ze skórą. Rękawica jest boska! Wystarczy tylko żel pod prysznic i lecimy z masażem ciała. Po użyciu skóra jest wybitnie miękka i odprężona.
  2. Szczotka do masażu. Jest bardzo szorstka i trzeba uważać z jej stosowaniem. Używam jej do masażu ud i pośladków. Nie widzę jakiś spektakularnych rezultatów jeżeli chodzi o zmniejszenie widoczności cellulitu, ale nie zniechęcam się i co dwa dni, niezmiennie po nią sięgam. 

Mam nadzieję, że post Wam się przydał. Pamiętajcie, że takie gadżety jak gąbeczki do twarzy należy często wymieniać, a rękawice oraz szmatki najlepiej prać po każdym użyciu. Cudeńka, o których higienę nie zadbamy to istny raj dla bakterii i innych niechcianych gości. :)

Hugs, P. :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...