środa, 30 kwietnia 2014

HEAN.pl LIMITED EDITION, lakier do paznokci nr 223

W poprzednim poście pokazałam Wam piękny fioletowy lakier z tej serii, dziś przyszła kolej na mojego ulubieńca - żółtego, soczystego, energetycznego lakieru o nr 223. ;-)







Do pełnego krycia potrzebne są trzy cienkie warstwy, albo zastosowanie białego lakieru jako bazy, dla uzyskania intensywnego koloru i pełnego krycia. Mimo tego, że nie kryje od razu, tak jak robi to jego fioletowy kolega, to i tak ten kolor wybacza wszystko. Dobrze się nim maluje, pędzelek jest w sam raz, konsystencja również jest taka jak być powinna - ani za rzadka, ani zbyt gęsta. ;-)

Lakier nie odpryskuje i nie ściera się zbyt szybko. W nienaruszonym stanie nosiłam go przez 3 dni, potem zmyłam ;-)

Lakier zakupiłam w Drogerii Jaśminowa za 5,99 zł / 7 ml.
Możecie go kupić również w e-sklepie Hean.

Polecam Wam lakiery z tej edycji limitowanej Hean.pl. Warto!

A Wam jak się podobają takie kolory? 
Buziaki, A. ;-)

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Bingo Spa, maska błotna do twarzy z zieloną glinką

Dużo słyszałam o firmie BingoSpa, ale nigdy nie miałam okazji kupić ich produktów. Będąc z wizytą u A. :* oczywiście musiałyśmy zajrzeć do paru drogerii. W jednej z nich skusiłam się na maskę błotną do twarzy z zieloną glinką BingoSpa. Czy się sprawdziła? Czytajcie dalej!
Maski używam regularnie od 2 tygodni, co drugi dzień. Muszę przyznać, ze jestem w szoku, że nie poddałam się i jestem systematyczna. Chęć napisania dla Was recenzji była silniejsza od mojego lenistwa. Yeahhh xD
OPIS PRODUCENTA
SKŁAD
SKŁAD: woda, błoto z Morza Martwego, Cetearyl Alcohol (emolient. Jeśli jest stosowany na skórę w stanie czystym, może być komedogenny, czyli sprzyjać powstawaniu zaskórników), Ceteareth- 20 (substancja myjąca usuwa zanieczyszczenia z powierzchni skóry i włosów), Cetyl Alcohol (ma takie samo działanie jak Cetearyl Alcohol), Francuska glinka zielona (posiada silne właściwości odłuszczające, matujące, oczyszczające i lekko złuszczające skórę. Działa przeciwzapalne, przyśpiesza gojenie skóry), Citric Acid (substancja należy do alfahydroksykwasów wykazuje działanie keratolityczne, czyli złuszczające, dzięki czemu usuwa przebarwienia i rozjaśnia skórę), DMDM- Hydantoin, Mehtyl Paraben, Ethyl Paraben, Butylhydroxitoluen (substancje konserwujące).
KONSYSTENCJA: maska ma konsystencje budyniu. Dobrze rozprowadza się na skórze.
CENA: 13zł za 150g produktu.
ZAPACH: charakterystyczny dla glinek, ziemisty, błotny. Po nałożeniu na skórę ledwo wyczuwalny. 
MOJA OPINIA: W tym produkcie bardzo denerwują mnie emolienty- Cetearyl Alcohol oraz Cetyl Alcohol, które sprawiają, że zawsze po użyciu maski mam wrażenie źle umytej skóry. Zazwyczaj gdy używam glinek, skóra jest matowa, dobrze oczyszczona, przy tej masce nie ma niestety takiego uczucia. Po dwóch tygodniach stosowania nie zaobserwowałam ogromnych zmian w kondycji skóry. Maska nie zdziałała cudów, ale krzywdy też mi nie wyrządziła.
Nie jestem pewna czy to widzicie, ale w masce jest sporo małych, białych drobinek. Cokolwiek to jest, nie podoba mi się. Mam wrażenie, że jakiś składnik został źle wymieszany i maska nie dokońca działa jak powinna. 
Do tej maski na pewno nie powrócę. Moja ulubiona Queen Helene Mint Julep Masque właśnie się kończy i miałam nadzieje, że ta z BingoSpa ją zastapi. Niestety tak się nie stało. Poszukiwania godnego zastępcy Queen Helene trwają nadal!
A może Wy polecicie mi jakąś dobrą maskę do skóry tłustej? 
Hugs, P. :)

piątek, 25 kwietnia 2014

HEAN.pl LIMITED EDITION, lakier do paznokci nr 234

Dwa tygodnie temu całkiem przypadkiem trafiłam na wiosenno-letnią limitkę od Hean, kilka kolorów już nie było, ale te które lubię najbardziej, zostały - zupełnie tak, jakby na mnie czekały :-D
Lubię lakiery od Hean. Posiadam 6, które sprawują się całkiem dobrze.
Skusiłam się na dwa kolory - intensywnie żółty oraz piękny fiolet (to już mój 3, ale zupełnie inny fiolet od Hean).
Jak się sprawdził i czy w ogóle warto go mieć? Czytajcie dalej. ;-)




Kolor jest intensywny, ale do pełnego krycia potrzeba dwóch warstw, pierwsza lubi tworzyć prześwity zaraz przy skórkach, końcówki zakrywa idealnie.  
Schnie przeciętnie, ani super szybko, ani wolno. Ładnie się błyszczy, nie smuży, łatwo się nakłada. Konsystencja jest w sam raz. 



 Po dwóch dniach miałam już starte końcówki (zdjęcie powyżej i poniżej), ale na tyle delikatnie, że nie mogę się do tego przyczepić. Lakier nie odpryskuje, dobrze się nosi.



Lakier zakupiłam w Drogerii Jaśminowa za 5,99 zł / 7 ml.
Możecie go kupić również w e-sklepie Hean.

Podsumowując - lubię ten lakier, ale nie jest to mój ulubieniec. Ma piękny kolor i dobrze się nosi, ale mam wrażenie, że taki kolor można dostać wszędzie. Już wkrótce pokażę Wam jego żółtego kolegę, który skradł moje serce ;-)

Dajcie znać, co o nim myślicie. Lubicie takie kolory wiosną i latem? 
Buziaki, A. :-)

środa, 23 kwietnia 2014

Bielenda, nawilżający płyn micelarny do mycia i demakijażu 3 w 1

Po ostatnich "wpadkach" z micelami- Tołpa, któremu zmywanie makijażu oczu zajmuje wieki oraz Uroda Melisa, po którym skóra wokół oczu piecze, ale na szczęście wspaniale spisuje się do zmywania podkładu. Wreszcie nadszedł czas na coś nowego! (co prawda wyżej wymienieni panowie jeszcze nie dotknęli dnia, ale już nie mogę z nimi wytrzymać xD) 
Jak u mnie spisał się nawilżający płyn micelarny do mycia i demakijażu 3 w 1 z Bielendy? Czy też okazał się pielęgnacyjnym rozczarowaniem? Czytajcie dalej!
Musze przyznać, że trochę obawiałam się jak będzie działał ten płyn. Na szczęście okazał się bardzo dobrym micelem. Zmywa makijaż w mgnieniu oka, nie pozostawiając uczucia pieczenia, szczypania, czy ściągnięcia. 
Mam jednak wrażenie, ze producenta trochę poniosło. Obiecuje nam dosłownie wszytko. "Głęboko regeneruje" "zwęża i zamyka pory" i w dodatku "zapobiega powstawaniu wyprysków". Bądźmy realistami. Minimalna zawartość danej substancji nie jest w stanie zdziałać cudów.
Opakowanie nie przysporzyło mi większych kłopotów. Dozownik działa jak należy.
Skład:
Ten płyn z Bielendy to naprawdę dobry produkt za niską cenę. Zapłaciłam za niego nieco ponad 10zł w osiedlowej drogerii. Zużycie go będzie czystą przyjemnością. Co więcej, czuje, że na jednym opakowaniu się nie skończy.
Jeżeli tak jak ja lubicie testować nowe produkty (z różnym skutkiem) to polecam Wam zakup tego micela. Ja zdecydowanie nie żałuje! 
Hugs, P.

piątek, 18 kwietnia 2014

TAG: 7 urodowych grzechów głównych

Mamy Wielki Tydzień, dlatego pomyślałam sobie, że ten tag idealnie sprawdzi się w takim dniu. ;-) Był popularny już jakiś czas temu, ale po obejrzeniu filmiku KatOsu, postanowiłam zrobić go właśnie teraz ;-)

 
1. Chciwość: 
Najdroższy kosmetyk, jaki kupiłaś. Najtańszy kosmetyk, jaki posiadasz.
Mój najdroższy kosmetyk na dzień dzisiejszy to płyn micelarny z Biodermy. Mimo jego wysokiej ceny zawsze do niego wracam, bo jako jedyny koi i uspokaja moją twarz, a jednocześnie świetnie oczyszcza.
Najtańsze produkty jakie posiadam to lakiery do paznokci Miss Selene. Są tanie, mają małe pojemności i nawet jeśli, któryś się nie sprawdzi, nie mam wyrzutów sumienia, że muszę je wyrzucić.

2. Gniew: 
Których kosmetyków nienawidzisz, a które uwielbiasz? Jaki kosmetyk był najtrudniejszy do zdobycia?
Nienawidzę korektorów i podkładów, które się utleniają, albo w swojej gamie kolorystycznej nie mają, żadnego rozsądnego jasnego koloru.
Nigdy nie miałam tak, że jak chciałam zakupić jakiś kosmetyk to mi się to nie udało. Prędzej czy później zawsze jakoś do niego docierałam, jak nie stacjonarnie to przez Internet. ;-)

3. Obżarstwo:  
Jakie produkty kosmetyczne są według Ciebie najpyszniejsze?
Peelingi do ust - bez wątpienia spełniają swoją rolę w 100% i dodatkowo można je zjeść. ;-)

4. Lenistwo: 
Których produktów nie używasz z lenistwa?
Na ogół nie mam siły na smarowanie się balsami do ciała. Ale nigdy nie położę się spać, jeśli nie nałożę czego się da na twarz i dłonie. ;-)

5. Duma: 
Które kosmetyki dają Ci najwięcej pewności siebie?
Podkład, tusz to rzęs i podkreślone brwi - to mój must have w makijażu. Bez reszty jakoś się obejdę. ;-)

6. Pożądanie: 
Jakie atrybuty uważasz za najatrakcyjniejsze u płci przeciwnej?
Zdecydowanie włosy i dłonie. Według mnie mówią najwięcej o osobniku płci przeciwnej.

7. Zazdrość: 
Jakie kosmetyki najbardziej lubisz dostawać w formie prezentów?
Nikogo chyba tutaj nie zaskoczę, jak powiem, że uwielbiam lakiery do paznokci. Im więcej ich mam tym lepiej ;-)

I to by było na tyle. Jeśli jeszcze nie zrobiłyście tego TAGu, a macie na niego ochotę, to zapraszam!


Razem z P. życzymy Wam Wesołych Świąt i mokrego Dyngusa!
Buziaki, A.

środa, 16 kwietnia 2014

Lovely, Up up to the sky

Firma Lovely nigdy nie kojarzyła mi się z maskarami. Jednak ogromnym zaskoczeniem okazał się tusz- Curling Pump up Mascara, który wspaniale podkreślał rzęsy. Rozochocona wspaniałością żółtego cuda, skusiłam się na nowość Lovely, Up up to the sky.
CENA: 11zł za 7g produktu/ Rossmann.
"Up up to the sky" ma klasyczną szczoteczkę. Ja za takimi nie przepadam. Lepiej wspominam współpracę z tuszami, które miały sylikonowe szczotki.
 
Maskara z założenia ma wznosić (?) i pogrubiać rzęsy, ale niestety w rzeczywistości nie jest tak pięknie.
U mnie tusz z Lovely nie spisuję się najlepiej. Rzęsy nie są ani podkręcone, ani uniesione, a "pogrubienie" to efekt posklejania rzęs. Wielkie rozczarowanie!
Zawsze mam problem z trwałością tuszy i większość z nich już po paru godzinach zaczyna się nieestetycznie osypywać, tworząc efekt pandy. Jeżeli chodzi o "Up up to the sky" to muszę przyznać, że maskara ładnie się trzyma. Jednak, jak większość tuszy u mnie, po paru godzinach zaczyna się lekko osypywać. Nie jest to coś dramatycznego, jadnak "Curling pump up mascara" utrzymywała się bez osypywania prawie cały dzień. 
Podsumowując, "Up up to the sky" nie dorasta do pięt słynnemu zółtaskowi. Tusz zużyje, jednak na pewno nie na duże wyjścia oraz w dni kiedy wiem, że będę długo poza domem. 

Miałyście ten tusz? Co o nim myślicie? 
Hug, P. :)

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Wibo, Candy Shop nr 4

Lakiery piaskowe opanowały mnie całkowicie. Najnowsza kolekcja Wibo o super słodkiej nazwie Candy Shop już na zdjęciach promocyjnych prezentowała się dobrze. Na dzień dzisiejszy posiadam kolory nr 2 i nr 4 :-D


 Wibo Candy Shop nr 4 - to piękny, jasnofioletowy kolor. Idealny na wiosenne dni. ♥
Jestem nim oczarowana. Bardzo dobrze się rozprowadza, szybko schnie, ma lekko błyszczące wykończenie, nie "łapie" podkładu i jest trwały! I to właśnie ta ostatnia cecha pozwoliła mi zapomnieć o porażce piaskowca od Delii.
Dzięki temu, że drobinek piasku nie jest aż tak dużo, jak w poprzednich seriach od Wibo, czy Golden Rose, lakier pod palcami nie jest zbyt chropowaty. Końcówki są gładkie, o nic nie haczą. Lakier trzyma się bardzo dobrze przez pierwsze 2-3 dni, nawet końcówki nie są starte.
Na razie więcej nie powiem, ponoszę dłużej to będzie update :-D 

[UPDATE] lakier nosiłam tydzień! Brawa dla mnie za wytrwałość i dla Wibo za trwałość xD Koniecznie musicie mieć ten lakier! To jest HIT!




 Już w buteleczce widoczne są drobinki "piasku". :-) Fajnie xD









Lakier kosztuje 6.99 zł. Dostępny w Rossmannie. 
Jest świetny! Myślę, że jest to najładniejszy kolor z całej piaskowej kolekcji Candy Shop od Wibo. 

Bardzo Wam go polecam!
A.

piątek, 11 kwietnia 2014

Wibo, Candy Shop nr 2

Od paru dni w Rossmannach dostępna jest nowa seria lakierów piaskowych Candy Shop od Wibo. Jak na razie skusiłam się na numer 2, który dziś Wam zaprezentuje. Zastanawiam się jeszcze nad zakupem pastelowego fioletu. Coś czuję, że jak tylko będzie dostępny w moim Rossmannie to wróci ze mną do domu. :)  Dwa pozostałe sobie odpuszczę.
Numer 2 to róż. Na zdjęciach wydaje się brzoskwinią, jednak w rzeczywistości to piękny koralowy róż.
Dwie warstwy w zupełności wystarczą, aby osiągnąć zadowalające krycie. Szybko schnie! Jest kremowy, nie ma żadnych brokatowych drobin. Dzięki temu, że efekt chropowatości jest mało wyczuwalny, lakier nie "łapie" podkładu. Za to ogromny plus. Candy Shop po trzech dniach na paznokciach wygląda jak świeżo nałożony. Cena: 6,99zł/ drogerie Rossmann 
Lubicie piaski? A może skusicie się na te z Wibo? 
Hugs, P. :)

środa, 9 kwietnia 2014

Delia Coral Prosilk, Efekt piasku S06

Bardzo lubię lakiery piaskowe za niecodzienną fakturę, ciekawy efekt i trwałość. Niestety od czasu do czasu trafiają się tzw. "piękne buble". Dziś mowa o jednym z nich, czyli o lakierze piaskowym od Delii. 

 Jakiś czas temu pokazałam go na Instagramie. A kupiłam ten lakier w Drogerii Jaśminowa w centrum mojego miasta. 
Kosztował 5,99 zł.
Dostępnych jest 8 kolorów. Oprócz fioletu (S06) posiadam jeszcze czerwony (S05), niebieski (S07) i zielony (S08).

http://www.delia.pl/data/products/861/5184.jpg
LINK





 Lakier w buteleczce bardzo kusi pięknym fioletowym kolorem bazy i mieniącymi się w niej różowo-fioletowymi drobinkami brokatu. Aplikacja jest poprawna, schnie nieco dłużej niż piaski z Wibo czy Lovely. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że odpryskuje już na drugi dzień. Nie trzeba kompletnie nic robić, a lakier i tak się kruszy i odpada. MASAKRA. Jak z czymś takim wyjść do ludzi? Poniżej zdjęcie, które wykonałam rano, a paznokcie malowałam dzień wcześniej. Później było już coraz gorzej, na uczelni odpadały kolejne kawałki... O nic paznokciami nie zahaczyłam, nie uderzyłam. Ehh. Szkoda.  Bo kolory są piękne. A trwałość - w ogóle jej nie ma.



Miałyście styczność z lakierami piaskowymi Delia z serii Coral Prosilk? Jakie są Wasze wrażenia?
Buziaki, A.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...