piątek, 28 lutego 2014

Tołpa, płyn micelarny do mycia twarzy i oczu

Firma Tołpa ostatnio bardzo często przewija się w filmach na YouTube jak i w postrach na blogach. Nie byłabym sobą gdybym nie zakupiła jakiegoś ich kosmetyku. Padło na płyn micelarny do mycia twarzy i oczu. Czy sprawdził się u mnie? Czytajcie dalej!
 CENA: 15zł za 200ml na promocji w Hebe. W regularnej cenie musimy za niego zapłacić ok 27zł.
 OPAKOWANIE: plastikowa buteleczka, a jako dozownik mamy dzióbek, który nie dość, że jest szybki w użytkowaniu to w dodatku nie dozuje zbyt dużo płynu.
Płyn micelarny BeBeauty
SKŁAD: Oba kosmetyki mają bardzo podobny, prawie identyczny skład. Tołpa różni się od BeBeauty tym, że nie posiada pantenolu i ekstraktu ze ślazu dzikiego, ale za to ma sodium hyaluronate, czyli substancję, która wiąże wodę na powierzchni skóry, a tym samy zapobiega jej wysychaniu oraz sodium hydroxide, czyli regulator pH. Reszta składników jest identyczna.
DZIAŁANIE: Ja micelami zmywam makijaż oczu i jeżeli dany płyn nie radzi sobie z tym jest u mnie na przegranej pozycji. I tak niestety jest w tym przypadku. Długo muszę manewrować płatkiem na powiece zanim maskara i cienie zostaną usunięte, a czasami i tak to nie wystarcza i gdy potem myje twarz żelem to mam efekt pandy. Yeahh. :PP 
Trzeba jednak przyznać, ze jest bardzo delikatny, nie podrażnia, oczy nie pieką, nie pieni się. 
ZAPACH: delikatny, ale trochę chemiczny.

Na uwagę zasługują fantastyczne teksty na butelce. Osobiście jestem nimi zauroczona.
Szukam płynu micelarnego, który szybko zmywa makijaż oczu. Ten nie dość, że robi to okrutnie powoli to niejednokrotnie jest jednak nie skuteczny i efekt pandy murowany! Nie kupię go ponownie. Wam również go nie polecam. Za tą cenę jesteśmy w stanie kupić coś o wiele lepszego. 
To na pewno nie koniec recenzji płynów micelarnych na naszym blogu, więc już teraz zapraszam na kolejne.
Hugs. P :)

środa, 26 lutego 2014

Miss Sporty, Mini-Me eye liner

 Kiedy zaczynałam przygodę z kreską na oku, najchętniej sięgałam po żelowe eyelinery. Przez dłuższy czas nie byłam przekonana do kredek, bo są jednak mniej precyzyjne od pędzelka, którym aplikuje się żelowy eyeliner. Ale w końcu przyszedł czas, kiedy przekonałam się do rysowania kresek kredkami. Jednymi z wielu, jakich do tej pory używałam są kredki z Miss Sporty - Mini-Me Eye Liner.

 Nie cieszą się najlepszą opinią, mało kto jest z nich zadowolony. Na wizażu kredki te otrzymały ocenę 2,94/5.

Są to kredki automatyczne, wysuwane. Minusem może być to, że nie da się ich zatemperować, więc po kilku razach narysowanie precyzyjnie kreski staje się trudniejsze. Dlatego łącze je z cieniami, wtedy stanowią idealną bazę. Kolor zostaje na powiekach cały dzień.
Cena: ok. 8 zł (Rossmann)
 
  
Dostępnych jest 5 albo nawet 6 kolorów. Ja mam 4. 
Często stosuje je w duecie z cieniami. Trzymają się wtedy nieco dłużej i co najważniejsze, mam pewność, że się nie rozmarzą.


Najchętniej używam brązowego 020 Grizzly - który jest ciepłym odcieniem, ale bardzo ładnie wygląda na oku. Stosuję ją w ducie z cieniem z Kobo nr116 Dark Chocolate.

Szarość 015 Granite - zakupiła sobie moja mama, ale nie zauważyłam, żeby często ją nosiła. Zdecydowanie preferuje kredki z Bourjois. Nie przepadam za mocną, graficzną czarną kreską, więc jak dla mnie ten kolor jest idealny. Stosuję ją w duecie z cieniem z Kobo nr 127 Graphite.

Powyższe dwa kolory, kupiłam totalnie eksperymentalnie. Na szczęście okazały się strzałem w dziesiątkę.

Zielona 040 Eucalyptus - ma metaliczne wykończenie. Zdecydowanie wyróżnia się spośród innych kolorów. Jest to głęboka butelkowa zieleń z bardzo małymi drobinkami.Cień, który często na nią nakładam to Inglot 414P.

060 Aubergine - ten kolor jest połączeniem granatu i fioletu. Jest nieoczywisty i można nim manipulować. Raz nakładam na niego cień granatowy, raz fioletowy. Sprawdza się w obu przypadkach. Najczęściej sięgam jednak po cień z Kobo nr114 Aubergine.
Osobiście lubię te kredki. Nigdy żadnej kredki do oczu nie stosuję solo. Zawsze dla pewności nakładam na nią cień. Jeśli macie tłuste powieki to jednak odradzam Wam ten zakup. Nie zastygają na powiekach, tak jak np. kredki SuperShock z Avon. Mogą więc się odbijać i tworzyć nieestetyczny look.

Jeśli jednak potrzebujecie dobrej bazy pod kolorowe kreski, to te kredki są w porządku, łatwo dostępne i w bardzo przystępnej cenie.

Buziaki, A.

poniedziałek, 24 lutego 2014

Golden Rose, Rich Color 06, 15, 21, 38, 102, 106, 111 [swatche]

Kocham lakiery do paznokci Golden Rose! Już wcześniej na blogu pokazywałam Wam mój zbiór lakierów z serii Paris dziś przyszedł czas na serie Rich Color. Zapraszam!
Lakiery z tej serii mają jak to nazwał producent Maxi Brush i rzeczywiście pędzelek jest większy niż przeciętnych lakierów. Dla niektórych jest to plus, dla niektórych utrapienie. Na początku taki pędzel przysparzał mi wielu kłopotów, jednak teraz malowanie paznokci lakierami Rich Color to już żaden problem.
Numer 106 to ciemny fiolet z dodatkiem niebieskiego, przez co kolor jest o wiele ciekawszy i niepowtarzalny.
Numer 21 na zdjęciach wyszedł lekko pomidorowo, jednak w rzeczywistości jest to ciemna malina. Prawie identyczny jest kolor 253 z Wibo.
Numer 38 to mój ogromny ulubieniec. Jest o najpiękniejszy niebieski jaki w życiu widziałam. Zawsze gdy mam go na paznokciach dostaje bardzo dużo komplementów.
 Numer 111 to jasna, brudna zieleń.
 Brzoskwinia z drobinkami złota to numer 06.
 Numer 15 to brudny niebieski z odrobiną turkusu.
I na koniec numer 102, czyli szary z odrobina fioletu. Ten kolor jest tak napigmentowany, że gdy nałożyłam jedną warstwę otrzymałam wystarczające krycie. :)

Jestem pewna, że w najbliższym czasie w moje ręce wpadnie więcej lakierów Golden Rose z serii Rich Color. Maja niepowtarzalne, piękne kolory i są dobrze napigmentowane. W regularnej sprzedaży w butikach, wyspach i na stronie sklepu lakier kosztuje 6,9zł. Warto jednak porozglądać się za nimi w niesieciowych drogeriach, bo tam są o wiele tańsze. Ja za moje płace 4,7zł. 
Polecam Wam te lakiery z całego serca!
Miałyście? Lubicie?
Hugs, P. :)

piątek, 21 lutego 2014

Dermedic, Hydrain3 Hialuro, płyn micelarny

Testów płynów micelarnych ciąg dalszy. ;-)
Tym razem zdecydowałam się na micel z Dermedic. A to tylko dlatego, że mogłam go mieć za 9.99 zł na promocji w SuperPharm. Czy wart jest swojej regularnej ceny? Czytajcie dalej. 



Czytając obietnice producenta można się rozmarzyć, ale jak już przychodzi co do czego, to czar pryska.
Po pierwsze - zmywa bardzo lekki makijaż, czyli ociupinkę podkładu, pudru i cienie. Zmycie tuszu do rzęs zajmuje za dużo czasu i pochłania zbyt wiele wacików. Ja na serio nie mam ochoty brudzić się na koniec dnia i trudzić, żeby zmyć makijaż. A ten micel zachowuje się tak samo, jak ten z L'oreala. Zmyje makijaż, ale tuszu nie (nie używam tuszu wodoodpornego). 
Po drugie - nie podrażnia oczu, ale kilkukrotna próba dokładnego zmycia tuszu do rzęs dobrze się nie kończy. Plus, że nie powoduje podrażnień i nie uczula.
Po trzecie - nie wysusza, czy nawilża, nie wiem. Nie oczekuję od produktu, którego zadaniem jest oczyścić skórę, żeby ją nawilżał. Ale skoro jej nie drażni i nie wysusza, to jest OK.
Po czwarte - nie zatyka porów. Prawda, odkąd go używam nie zauważyłam żadnych przykrych niespodzianek na mojej twarzy.
Po piąte - faktycznie nie pozostawia tłustego filmu na skórze. No i fajnie, że się nie pieni.
Na duży plus zasługuje opakowanie. Jest szczelne, otwierane poprzez naciśnięcie, wylewa się idealna ilość płynu - czyli taka, jaką potrzebujemy. ;-) Chętnie je sobie zostawię i będę przelewała inne micele, bo bardzo dobrze się je użytkuje. ;-)



Składniki aktywne:
  • Woda termalna - łagodzi, koi, nawilża.
  • Kwas Hialuronowy - Kwas hialuronowy utrzymuje odpowiedni poziom nawilżenia w skórze. Powoduje, że skóra jest mocna i pozostaje w doskonałej kondycji.  
  • Hydroveg VV - kompleks składników NMF (Naturalnego Czynnika Nawilżającego), który jest obecny w zdrowej skórze. Odpowiada za zatrzymywanie wody w warstwie rogowej. W skład kompleksu wchodzą mocznik, lizyna, sól sodowa kwasu piroglutaminowego – PCA i kwas mlekowy.  
  • Gliceryna - w wyraźny sposób poprawia miękkość i elastyczność naskórka. Penetruje do głębszych partii warstwy rogowej i pozostaje tam, zapewniając jej właściwe uwodnienie oraz ogranicza transepidermalną utratę wody.
Składu się nie czepiam, bo oprócz wyżej wymienionych składników aktywnych, na liście widnieje mocznik i alantoina. Wszystko super, ale jest jedna rzecz która baaardzo mnie drażni. Jest to zapach tego micela. Oczywiście to jest bardzo subiektywna ocena, dla mnie jest on zbyt mocny i nie przypadł mi zbytnio do gustu.

Czy kupiłabym go ponownie? Raczej nie. 
Cena regularna - 25.99 zł za 200 ml nie powala. A sam produkt jest średni. Na tle innych miceli, chociażby tych z Eveline (jeśli mowa o jednych z tańszych miceli drogeryjnych), wypada blado. A już na pewno nie dorasta do porównań z Biodermą.

Miałyście ten płyn micelarny? Sprawdził się u was, jakie są Wasze wrażenia?
Buziaki, A.

środa, 19 lutego 2014

Regenerum, regeneracyjne serum do ust

Dużo słyszałam o produktach Regenerum, głównie z reklam TV. I tak przy wizycie w aptece zakupiłam serum do ust. Czy jest warte swojej ceny? Czytajcie dalej!
Za serum zapłaciłam 12zł, więc sporo jak na "zwykły" sztyft do ust. Jednak już po paru użyciach wiedziałam, że nie jest to wcale taki "zwykły" produkt ochronny do ust. Odkąd używam serum Regenerum nie mam problemu ze spierzchniętymi ustami, czy suchymi skórkami. Skóra jest odżywiona i nawilżona, a co za tym idzie gładka i miękka. Sztyft ma wspaniały świeży zapach arbuza oraz filtr SPF 15.
Niestety plastik, który ochrania pomadkę nie jest dobrze wykonany i zauważyłam pęknięcia u jego podstawy. Obawiam się, że z czasem może całkowicie się rozpaść co znacznie utrudni użytkowanie. Mam jednak nadzieje, że tak się nie stanie :)
Sztyft jest szczelnie zapakowany, więc mamy pewność, że nikt nam do niego wcześniej nie zaglądał. :)
 
W 100% zgadzam się z tym co obiecał producent.
Skład:
Na pierwszym miejscu olej rycynowy, potem wosk pszczeli, krystaliczny wosk mineralny, wazelina i składniki poprawiające właściwości aplikacyjne. Następnie jest olej z nasion sezamu i olej z owocu rokitnika zwyczajnego. Trzy składniki dalej jest masło z pestek mango, wosk karnauba oraz olej z awokado. Kolejne składniki to również same woski i oleje, wiec skład jest jak najbardziej na +.
Jeżeli macie problem z suchymi ustami to serdecznie polecam ten produkt. Cena może odstraszać, ale jest wart każdego wydanego grosza! Polecam!
Hugs, P :)

poniedziałek, 17 lutego 2014

#Instanails No.3 by A.

W końcu i ja mogę podzielić się z Wami tym, co ostatnio gościło na moich paznokciach ;-) Zapraszam :-) 

INSTAGRAM: annabel_pl


 Czarny - Miss Sporty nr 080
Top - Miss Selene nr 175

 Nude - Wibo Extreme Nails nr 181
Top 1 - Eveline Pastel Nails nr 266
Top 2 - Miss Selene nr 175

 Czarny - Miss Sporty nr 080
Top - Miss Selene nr 166

 Butelkowa zieleń - Wibo Extreme Nails nr 176
Mięta - Bell Air Flow (brak numerka)
Złoty kameleon (środkowy palec) - Paese nr 150
Złoty trójkąt i kropki - Lovely Snow Dust nr 1


 Różowy - Golden Rose Rich Color nr 09
Cukierkowy różowy - Golden Rose Rich Color nr 08 + brokat (allegro)
Top (paseczki) - Golden Rose Impression nr 17


Nude - Wibo Extreme Nails nr 181
Srebrny - Ciate, Fit for a queen 078

Ostatni mani nie był na Instagramie, ale postanowiłam się nim z Wami podzielić. 

Który podoba Wam się najbardziej?
Buziaki, A.

piątek, 14 lutego 2014

#Instanails No.3 by P.

Kolejny post z serii Instanails, czyli co gościło na moich paznokciach w ostatnim czasie. Zapraszam! :)
Golden Rose seria Rich Color 106 + Wibo extreme nails 43 (palec środkowy) + ciemno fioletowe ozdoby (palec serdeczny).
Golden Rose seria Classics 109 + matowy top coat Essence + srebrne ozdoby + Lovely Snow Dust nr 3 (palec serdeczny).
Essence 24 "underwater" (granat) + Wibo Express Growth brak numeru (palec środkowy) + Golden Rose seria Paris nr 150 (palce serdeczny) + złote ozdoby.
 Wibo Express Growth nr 58 + Golden Rose Carnival nr 07.
Up Girls nr 5 (nie polecam) + Avon "viva pink" (palec środkowy) + Lovely snow Dust nr 2 (palec serdeczny).
Sylwester 2013/2014 
Golden Rose seria Paris nr 119 + top coat Avon "golden dream" (palec środkowy) + złoto Safari brak numeru + top coat Essence 67 "make it golden" (palce serdeczny).
Wibo Expres Growth nr 169 + jedna warstwa brokatu Miss Selene 169.
Lakier piaskowy Golden Rose Holiday nr 58.

Właśnie zdałam sobie sprawę, że ostatnio dużo różu gościło na moich paznokciach. Ciekawe... xD
A jakiego koloru są dziś Wasze paznokcie? 
Hugs, P. :)

środa, 12 lutego 2014

Lovely, Baltic Sand nr 5

 Lovely Baltic Sand o nr 5 to jeden z najnowszych kolorów w szafach tej marki. Drugi, zdecydowanie mój ulubieniec, o nr 6 zobaczycie tutaj

"Piątka" to zdecydowanie chłodna czerwień przełamana złotymi drobinkami. W słońcu i w świetle sztucznym mieni się na czerwono, różowo i złoto.
Schnie na mat, bardzo szybko. Aplikacja jest bezproblemowa, chociaż kiedy skróciłam paznokcie  i zmieniłam nieco ich kształt, to poruszanie się po płytce ogromnym pędzelkiem nie było najmilsze, ale wiecie - trening czyni mistrza ;-)















Podobnie jak wszystkie piaski wytrzymuje 3-4 dni. Ściera się na końcówkach, co akurat jest na plus. W przypadku kobaltowego lakieru wspominałam, że nakłada się nie pozostawiając ostrych końcówek. Ten lakier również nie należy do takich, które haczą o wszystko, ale jest o wiele bardziej wyczuwalny pod palcami. ;-)

Cena: 8,59 zł / 8 ml

Podsumowując, jest to bardzo ładny czerwony lakier, a dzięki piaskowemu wykończeniu będzie stanowił niecodzienny look. Mimo matowego wykończenia pięknie się mieni. Ale jeśli mam być szczera, to moim ulubieńcem spośród najnowszych kolorów od Lovely pozostaje Baltic Sand nr 6 ;-)

Buziaki, A. 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...