W moim ostatnim poście przedstawiłam Wam krem kojąco- osłaniający z Himalaya, który okazał się u mnie bublem. KLIK Dziś chce zrecenzować dla Was kolejny produkt tej firm, czyli maskę do twarzy z Modlą Indyjską. Czy on również okaże się klapą pielęgnacyjną?
Miodla Indyjska jest bardzo znana wśród miłośników tradycyjnej medycyny indyjskiej- ajurwedzie. Ma ona właściwości antybakteryjne, przeciwgrzybicze, antywirusowe, dlatego jest idealna dla skór tłustych z różnorodnymi niedoskonałościami.
Sama Miodla jest zaraz po wodze i kaolinie od razu na trzecim miejscu w składzie, czyli jest to NA PRAWDĘ produkt z Modla Indyjską. Dalej mamy również kurkumę, a potem to już same konserwanty oraz już prawie na końcu- kwas cytrynowy, który ma działanie złuszczające. Wszystkie te składniki tworzą "bombę ściągająco- wysuszająco- antybakteryjną". Niestety dla mojej skóry to zbyt dużo! Po użyciu tej maski jest ona mocno podrażniona, zaczerwieniona, w niektórych partiach nawet nieprzyjemnie piecze. No i oczywiście jak przystało na firmę Himalaya maska ma bardzo intensywny, nieszczególnie przyjemny, duszący zapach.
Kolor ma za to cudowny, bo jest to ładna butelkowa zieleń. Jednak barwa w przypadku produktów pielęgnacyjnych jest najmniej ważna. Jego konsystencja nie jest kremowa i jednolita, przy jej zmywaniu między palcami wyczuwa się drobiny, jakby piasek(?)
To, że maska nie sprawdziła się u mnie nie znaczy, że u Was też tak będzie. Każda z nas jest inna i potrzebuje innych kosmetyków, aby jej skóra wyglądała zdrowo i promiennie. Zdecydowanie nie polecam osobą z wrażliwą, cieńką skórą, jedynie cery grube i tłuste mogą być zadowolone z tej maski.
Hugs, P.
Ps. Ostatnio szaleje z maseczkami do twarzy, wiec możecie się domyślać o czym będą przyszłe wpisy na blogu. :)
Ps. Ostatnio szaleje z maseczkami do twarzy, wiec możecie się domyślać o czym będą przyszłe wpisy na blogu. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz