Pośród wielu recenzji płynów micelarnych, które ukazały się na naszym blogu, spotkać można prawdziwe perełki, które sprawdzały się fenomenalnie oraz produkty, które okazały się bublami. Przeciwzmarszczkowy płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu z Lirene niestety zaliczam do tej drugiej grupy.
Z tą prewencją powstawania zmarszczek to chyba jakieś kpiny. Jak produkt, którym zmywamy makijaż i mamy go dosłownie 2 min na twarzy może działać przeciwzmarszczkowo? Mam wrażenie, że firmy już na prawdę nie wiedzą co pisać na opakowaniach, aby przyciągnąć klienta i wymyślają jakieś pierdoły.
Producent na opakowaniu wyraźnie deklaruje, że ten micel jest stworzony go zmywania makijażu... No niestety, ale na pewno nie mojego. Zwykł tusz z Lovely i kredka z Avon na górna i dolna powiekę to dla niego za duże wyzwanie. Po kilkunastu sekundach z wacikiem nasączonym ów produktem, przykładanym do powieki, cały makijaż mam tylko rozmazany, a nie zmyty.
Pierwsze zdjęcie od lewej to jeden ruch wacikiem nasączonym micelem Lirene, kolejne to dwa ruchy, a ostatnie to już konkretne tarcie skóry. Jak widać obie kredki z Avonu są prawie nie ruszone.
Od lewej: kredka Emily od Golden Rose, Super Shock od Avon, eyeliner z Wibo oraz wykręcana kredka z Avon. |
Plusem zdecydowanie jest fakt, że skóra po użyciu tego płynu nie jest lepiąca, podrażniona, czy zaczerwieniona. Micel się nie pieni i przyjemnie pachnie.
Estetycznie wyglądające opakowanie jak i cena- około 13zł za 200ml kuszą, ale niestety działanie pozostawia wiele do życzenia.
Na etykiecie możemy przeczytać, że aż 96% z nie wiadomo jak dużej grupy osób było zadowolonych z oczyszczania. Ciekawe...
Ta recenzja wyszła bardzo negatywna, ale mam już dość niespełnionych obietnic producentów oraz fakt, że wymyślają oni coraz to nowe bajery, aby tylko sprzedać produkt.
Po tym jak fatalnie nie zmywa makijażu nie mam nawet ochoty zagłębiać się w skład i szukać obiecywanych na opakowaniu składników. Po micelu z Bielendy, który pięknie zmywał makijaż spodziewałam się, że ten z Lirene będzie choć trochę podobny, niestety rzeczywistość wydała się okrutna. Ogromnie zraziłam się do tej firmy i wydaje mi się, że długo nie kupię żadnego ich produktu.
A jak u Was z produktami marki Lirene? Lubicie? Sprawdzają się u Was?
Hugs, P :)
Szkoda :/ Ja mam jakiś micel z Lirene w zapasach i mam nadzieję, że okaże się być lepszy...
OdpowiedzUsuńOby Twój się spisał. Ten był, a w sumie jest tragiczny. :)
UsuńNie miałam go, ale obecnie używam micela Garniera i jestem z niego bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńSporo osób zachwala ten z Garniera. Chyba się na niego skuszę. :)
Usuńnie używałam go i chyba nie będę już :) obecnie używam micela z biedronki ;)
OdpowiedzUsuńMiała kilka butli micela BeBeauty i już mi się po prostu znudził. :)
UsuńSzkoda, że się nie sprawdził ;(
OdpowiedzUsuńNo niestety... :)
UsuńU mnie micele z Lirene nie dają rady :-(
OdpowiedzUsuńU mnie niestety też nie.
UsuńJakoś nie przekonują mnie kosmetyki z Lirene :) ale Twój blog jest dla mnie bardzo przyjemny dla oka. Obserwuję i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło. :* To nie tylko moja zasługa, ale również A.- obie prowadzimy tego bloga. :)
Usuńnie lubię jak mi coś najpierw rozmazuje makijaż zamiast od razu zmywać - na pewno nie zakupie:)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńU mnie najlepiej sprawdza się płyn Be Beauty, a ostatnio i Garnier :)
OdpowiedzUsuńWszyscy zachwalają Garniera. Chyba w końcu go kupię. :)
UsuńJak nie zmywa makijażu, to nie kupię:) Bardzo dobrze, że napisałaś tą recenzję. Nie ma co owijać w bawełnę:)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że wpis okazał się przydatny. :)
UsuńLubię Lirene i nawet nie wiedziałak, że wypuścili takiego bubla:-(
OdpowiedzUsuńJa niestety "przejechałam" się na paru ich kosmetykach i zraziłam się do tej firmy...
UsuńMyślałam, że ta firma ma dobre kosmetyki. Moim niezawodnym płynem micelarnym jest z Garniera, póki co nie znam lepszego. ;)
OdpowiedzUsuńJesteś kolejną osoba, która zachwala Garniera, wiec coś jest na rzeczy. Zapisuje go na listę do kupienia. :)
Usuń