niedziela, 1 listopada 2015

Ulubieńcy ostatnich tygodni by P.

Moi ulubieńcy nie ukazują się tak regularnie jak perełki A. Spowodowane jest to tym, że stale używam tych samych kosmetyków i takie posty moje autorstwa wiały by nudą. Ostatnio jednak upodobałam sobie kilka produktów, które chciałabym Wam polecić. Zapraszam na ulubieńców ostatnich tygodni.
Jesień w tym roku to u mnie ciemne usta w kolorze wina <3 Czuje się fantastycznie w takich odcieniach, ale nosze je raczej na wieczór. 
Pierwsza pomadka pochodzi z limitowanej edycji- Ace of diamond od KIKO i ma numer 27. Zakupiłam ją rok temu w czasie wakacyjnego pobytu we Włoszech. Latem jej nie używałam. Teraz gości na moich ustach bardzo często.
Pomadka nie należy do najtrwalszych, ale nie wysusza ust oraz ma cudny kolor. Ciemne wino, lekko wpadające w fiolet. Bardzo pasuje do jesiennych klimatów.
Moją drugą jesienną faworytką w kategorii usta to szminka w kredce w kolorze 05 z Golden Rose. Ten kolor jest identyczny jak kolor moich włosów, wiec wspaniale do mnie pasuje. 
Matowe wykończenie tego produktu przedłuża trwałość, niestety zauważyłam, że lekko wysusza, wiec staram się dobrze nawilżyć usta przed jej aplikacją. :) CENA: ok 12zł
Po lewej GR, po prawej KIKO.
Brązer z KOBO to dla większości z Was nawet nie byłby brązer, bo jak na produkt tego typu jest on bardzo jasny. Specjalnie taki kupiłam. Z wcześniejszym brązerem zauważałam, że w świetle w którym robiłam makijaż wszystko wyglądało dobrze, natomiast w świetle dziennym moje kości policzkowe były za bardzo zaznaczone. Z tego produktu KOBO jestem bardzo zadowolona. Daje subtelne przybrązwienie skóry, nie ma pomarańczowych, ciepłych tonów. 

Wsparciem w nakładaniu pudru brązującego KOBO jest pędzel GlamBrush T5. Mam go już sporo czasu, ale wcześniej nakładłam brązer innym pędzlem. Zmieniłam na tego białaska i jestem bardzo zadowolona. Nie robi plam, równomiernie, bardzo naturalnie nakłada produkt. Jest świetny! Z reszta jak większość pędzli tej firmy :)
Na zdjęciu powyżej możecie zobaczyć (lub nie), że brązer KOBO stapia się z kolorem mojej skóry na dłoniach. Skórę twarzy mam o wiele jaśniejszą, więc koniec końców wszystko dobrze wygląda (przynajmniej mam taka nadzieję).

 Podkład mineralny matujący Annabelle Minerals- mam już go jakiś czas i zawsze go lubiłam, ale ostatnio częściej po niego sięgam. Aplikacja jest nieco dłuższa niżeli standardowego podkładu. Natomiast stan skóry po całym dniu noszenia tego specyfiku jest nie porównywalny do zwykłego fluidu. Skóra jest miękka, wygląda jak po aplikacji kremu pielęgnującego, a nie po całym dniu z podkładem na twarzy.
Kolor jaki mam to Natural Fairest i z tego co pamiętam to najjaśniejszy dostępny kolor. Latem był za jasny, ale teraz jest już idealny. Bardzo Wam polecam podkłady z tej firmy. Po dłuższym stosowaniu na prawdę zobaczycie różnice w kondycji skóry.
Eucerin olejek pod prysznic- skusiłam się na niego, bo był w bardzo przystępnej cenie ok 11zł za 200ml w SuperPharm. Idealnie spisuje się, gdy temperatura na zewnątrz nieco spadła. Skóra po jego zastosowaniu jest miękka, nawilżona i nie czuje potrzeby nakładania balsamu. Dodatkowo wspaniale pachnie i tworzy świetna pianę. Jedynie co zauważyłam, że nie jest to produkt szalenie wydajny. Po paru zastosowaniach zużycie jest mocno widoczne. Nie wiem czy skuszę się na niego ponownie, ze względu na wysoką cenę regularną, ale teraz cieszę się, że go mam.
Produkty do włosów Aussie- ależ one obłędnie pachną <3 Zapach gumy balonowej utrzymuję się, jeszcze do następnego dnia po umyciu włosów. Moje włosy również bardzo polubiły produkty tej firmy. Mniej się puszą, na tyle ile można, są wygładzone i lśniące. Jeżeli spotkam produkty Aussie w jakiejś rozsądnej cenie to chętnie jeszcze je zakupię.
La Roch Posay Effaclar K- zawsze po lecie funduję swojej skórze kuracje złuszczającą tym specyfikiem. Właśnie będę zaczynać drugie opakowanie. U mnie spisuje się fenomenalnie. Skóra jest ładnie wygładzona, promienna, pojawia się mniej zaskórników. Zakupiłam też ostatnio zachwalany Effaclar Duo i na pewno zrobię porównanie tych dwóch kremów na blogu. Cena ok 45zł
Do zdjęć nie załapał się naturalny dezodorant Schmidt's z bergamotką i limonkę, ale już wicie z ostatniego mojego wpisu, że ostatnie tygodnie zdecydowanie należą do niego, jeżeli chodzi o ochronę przed przykrym zapachem. 

To tyle na dziś. A co ostatnimi czasy skradło Wasze serce jeżeli chodzi o kosmetyki? Zapraszam do komentowania.
Hugs, P :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...