niedziela, 9 sierpnia 2015

Bezpieczne opalanie


Wybierając kosmetyki, które mają chronić naszą skórę przed szkodliwym działaniem promieniowania ultrafioletowego, powinniśmy kierować się przede wszystkim fototypem naszej skóry. Nie mniej istotne są jednak zmiany barwnikowe, czyli między innymi pieprzyki.

Ja posiadam fototyp II, czyli mam jasną skórę, opalam się raczej na brązowo i nie mam zbyt dużych predyspozycji do oparzeń słonecznych. Niestety od kilku lat zauważyłam, że skóra na dekolcie i na ramionach nie lubi przesytu i reaguje alergicznie na nadmiar słońca. Niezależnie od tego, jaki stopień ochrony przeciwsłonecznej wybiorę i jak często będę reaplikowała krem z filtrem, wysypka i tak się pojawia.



Na tegoroczny wyjazd nad morze, zdecydowałam się na kosmetyki od Lirene. Zaciekawił mnie również krem od Avon, który stosuję na twarz.

  
Lirene – emulsja do opalania SPF 30

Na pierwszy rzut oka, oczywiście, najistotniejsza informacja, że mamy do czynienia z wysoką ochroną o SPF 30 o spektrum UVA i UVB. Producent informuje o trójaktywnym systemie zdrowej opalenizny. Co to takiego? To połączenie ochrony przed promieniowaniem zakresu UVA+UVB, pielęgnacji skóry i działania przeciwstarzeniowego. Dzieje się tak, ponieważ w składzie znajdują się zarówno filtry organiczne i mineralne, masło Shea, witamina E, jak i alantoina.


 
Emulsja ma przyjemną konsystencję, dobrze rozprowadza się po skórze, nie bieli, delikatnie pachnie. Dobrze chroni przed słońcem, nie jest komedogenna, czyli nie zapycha porów skóry. Nie podrażnia, nie wysusza skóry. Delikatnie natłuszcza i pielęgnuje.
Zakupiłam ją w Rossmannie. Cena: 28zł / 175ml
Jest dosyć wydajna. Użytkowana przez 4 osoby starczyła na dokładnie na 7 dni. ;-)



Avon Sun+ – wodoodporny krem do twarzy o działaniu przeciwstarzeniowym SPF 50


W zeszłym roku do twarzy stosowałam krem z filtrem z Ziaji, o którym pisałam tutaj. W tym roku zaciekawiła mnie oferta od Avon. Miałam nadzieję, że uda mi się przetestować ten krem jeszcze przed wyjazdem. Niestety, nałożyłam go tylko dwukrotnie, za każdym razem mój make-up się z nim nie polubił i zważył. Jeśli jednak chodzi o nadmorskie klimaty, to jestem z niego bardzo zadowolona. Zawsze wybieram kremy do twarzy z filtrem o SPF 50, ponieważ zależy mi na wysokiej ochronie. Z technicznych informacji – krem w tubce ma lekko żółtawy kolor, na skórze dobrze się rozprowadza, nie jest komedogenny. Skóra się po nim błyszczy, ale nie jest to jakiś mega duży błysk. Myślę, że jeśli chodzi o ochronę przed słońcem sprawdził się lepiej niż Ziaja, jednak daje mi mały minus za to, że nie sprawdza się pod makijaż. 
Cena: 14,99zł / 50ml.





Lirene – nawilżający balsam do opalania SPF 15

Dorwałam go w Biedronce, ponieważ lubię zabierać na wyjazd kremy o różnym poziomie ochrony. Zawsze na początku pobytu sięgam po silniejszą ochronę, zaś w drugim tygodniu, kiedy skóra jest już opalona i „przyzwyczajona” do słońca, po średnią. 


  
Niewiele się różni od emulsji o SPF 30. Również mamy tu do czynienia z trójaktywnym systemem zdrowej opalenizny, a w składzie znajdują się zarówno filtry organiczne i mineralne, masło Shea, witamina E, jak i alantoina. Zapach jest nieco inny, bardziej „owocowy”, niż „pudrowy”.
Cena: ok. 17zł / 125ml.

Z czystym sumieniem mogę polecić Wam kosmetyki do opalania Lirene. Są dobrej jakości i w przystępnej cenie.
Buziaki, A. xD

P.S. Przepraszam za jakość zdjęć, ale słońce i kiepski dostęp do Internetu zrobiły swoje. ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...