sobota, 28 lutego 2015

5 sposobów na manicure hybrydowy Semilac

Jeśli obserwujecie mnie na Instagramie, to wiecie, że od stycznia nieprzerwanie moją ulubioną formą manicure, był manicure hybrydowy Semilac od Diamond Cosmetics Poland. Wybrałam 5 wersji, które na Instagramie cieszyły się największą popularnością. Dominują tu pastele, ale jest też jeden ciemny manicure, wykonany cudnym odcieniem szarości.
Jako miłośniczka lakierów do paznokci oraz częstego zmieniania kolorów na paznokciach, dość długo szukałam idealnego lakieru hybrydowego. Wiedziałam, że decydując się na tę formę manicure, będę "musiała" zmienić częstotliwość zmian zachodzących na moich paznokciach. Dlatego odkładałam zakupy na później. W końcu klamka zapadła.
Semilac od razu mnie zauroczył. Duży wybór kolorów, przystępna cena (26zł / 6ml). Trwałość manicure hybrydowego jest porażająca. Uwielbiam też to, że czas skraca się tylko do malowania i utrwalania w lampie. 
Potem można robić, co tylko się zechce. 
Najdłużej lakiery Semilac nosiłam 11 dni.  Po tym czasie drażnił mnie już spory odrost. Jednak rekord padł, gdy wykonywałam manicure hybrydowy na studniówkę. Pozdrawiam Monikę, która cieszyła się nim 19 dni. ;-)

To teraz koniec czytania. Zapraszam do oglądania ;-)

Semilac, STRONG WHITE nr 001
Semilac, BISCUIT nr 032
Semilac, GOLD DISCO nr 037

Semilac, GRUNGE nr 016

Semilac, PINK PEACH MILK nr 047
Semilac, BISCUIT nr 032
Semilac, BLACK DIAMOND nr 031

Semilac, BISCUIT nr 032
Semilac, SILVER DUST nr 093

Semilac, PEACH MILK nr 055
Semilac, STRONG WHITE nr 001
Semilac, GOLD DISCO nr 037
Który manicure podoba się Wam najbardziej? Potrafiłybyście nosić przez 2 tygodnie ten sam kolor? Dajcie znać, co myślicie. ;-)

Buziaki, A. xD

sobota, 21 lutego 2015

Empties- styczeń/luty 2015 by P.

Nawet nie chce sprawdzać kiedy ostatni raz na blogu ukazał się post z denkiem :O 
Te kosmetyki, które dziś zobaczycie, zużyłam w ostatnich 2 miesiącach. Zapraszam na krótkie recenzje! :)

Zielony- kupię ponownie
Żółty- może kupię ponownie
Czerwony- nie kupię
  •  Batiste, suchy szampon- ulubiony, ukochany <3. Zapach floral & flirty blush jak sama nazwa wskazuje jest kwiatowy, delikatny. Nie wiem jakim cudem, ale dodatkowo wyczuwam tu  kokos :P
  • Marion, płukanka octowa- nie polubiliśmy się. Moje włosy po użyciu tego produktu były jeszcze bardziej napuszone i nieogarnięte niż zwykle. 
  • Vatika, olej do włosów- co prawda na moich włosach cudów nie robił, ale przepięknie pachniał migdałami. 
  • Marion, 60sek maseczka- efektu "łał" po jej użyciu nie zauważyłam, wiec raczej do niej nie powrócę.
  • Ziaja, krem do rąk- zupełny przeciętniak. RECENZJA
  • Isana, krem do rąk- genialny krem! Szybko się wchłaniał, nawilżał i ta pompka<3 Mam kolejne opakowanie tylko o innym zapachu. RECENZJA
  • Garnier, płyn micelarny- wspaniale zmywa makijaż, ogromny ulubieniec. RECENZJA
  • Isana, żel do golenia- wspaniała cena, łatwo dostępny i działa jak powinien. Zawsze obecny w mojej łazience. 
  • Sensual, plastry do depilacji twarzy- kolejny produkt, który kupuje regularnie.
  • Isana, żel pod prysznic- oczywiście skusiłam się na niego ze względu na uroczego pingwinka. Zapach był w porządku, a żel nie wysuszał skóry. Mam jeszcze jedno opakowanie tego słodziaka :)
  • Avon, summer white sunset- tania woda toaletowa z Avon okazała się wspaniała. Zapach bardzo mi się podobał i na mojej skórze długo się utrzymywał. Ciągle waham się czy nie kupić kolejnej butelki. 
  • Isana- zmywacz do paznokci- niezastąpiony <3
  • Catrice, speed dry top coat- bardzo przyjemny top coat. Mam już drugą sztukę. RECENZJA
  • Rimmel, puder stay matte- chwalony przez Digitalgirl. Kupiłam go i muszę przyznać, że mile mnie zaskoczył. Aktualnie jednak mam nowego ulubieńca, o którym napisze niebawem. RECENZJA
  • Nivea, pomadka ochronna- miałam ją baaardzo długo. Dawała lekki czerwony kolor, co pięknie wyglądało. Dobrze nawilżała i przyjemnie pachniała. Polecam!
  • Eveline, tusz big volume lash- przyjemny tusz. Na jednym opakowaniu się jednak skończyło. RECENZJA 
  • Lovely, tusz pump up- nie liczę ile opakowań zużyłam. Szczerze przyznam, że już mi się trochę znudził i chce kupić coś innego. RECENZJA
  • Lovely, tusz up up to the sky- nie przypadł mi do gustu, bardzo sklejał i w ogóle nie unosił rzęs. RECENZJA 
  •  Perfecta, peeling enzymatyczny- fantastycznie działa! Jeżeli jest to muszę kupić pełnowymiarowe opakowanie.
  • Venedo, sheet mask- Uwielbiam! Maski z Venedo są bardzo fajne i tanie, do dostania na Allegro. Moim zdaniem wszystkie tego typu maski działają tak samo, wiec nie ma co przepłacać.
  • Ziaja, mleczko do ciała- po zużyciu tej próbki jestem skłonna zakupić całe opakowanie tego produktu. Pewnie zrobię to, gdy tylko nadejdą cieplejsze dni.
  • L'Occitane, krem do rąk- ta mała- 10ml próbka dostępna była w jednym z czasopism. Zużyłam z przyjemnością, ale pełnowymiarowego opakowania nie kupię ze względu na cenę.
Ciągle na półkach zalegają mi produkty, które już dawno powinny zostać zużyte. Walczę z nimi jak mogę. Najpiękniejsze jednak jest to, że nie kupuje nic nowego! Etap chronicznego chomikowania wszystkiego mam już chyba za sobą. Yeeeey! xD 


A jak u Was z zużywaniem kosmetyków? Miałyście jakiś produkt, który pokazałam w poście? 
Hugs, P. :)

niedziela, 15 lutego 2015

Blistex, Lip Relief Cream vs. MedPlus

Usta. Ciekawy temat, zwłaszcza, że wczoraj były Walentynki. 
Tak czy siak, przejrzałam posty o pielęgnacji ust, jakie dotychczas ukazały się na blogu i stwierdzam, że kto jak kto, ale o usta dbam bardzo. :-P

Także jest z czego wybierać. Ale...
Nie chcąc być gołosłowną, skoro pokazałam Wam zarówno w ulubieńcach roku, jak i ostatniego miesiąca produkty do ust Blistex, to dziś chciałabym powiedzieć o nich coś więcej. Może się skusicie, a może nie. Ale jeśli jesteście ciekawi, co to za produkty, który sprawdza się lepiej, który polecam bardziej, bądź mniej, to czytajcie dalej. ;-)


Blistex INTENSIVE, Lip Relief Cream
W małej tubce mieszczącej 6ml produktu, znajdujemy krem przynoszący ulgę naszym ustom. To nie żart. Ten produkt różni się od popularnych balsamów do ust, które zazwyczaj przybierają postać sztyftu, czy płaskiego opakowania z masełkiem, bądź czymkolwiek bardziej lub mniej nawilżającym. 
Opakowanie jest poręczne. Wyciskamy tyle produktu, ile chcemy. Jest zakręcane, więc mamy pewność, że opakowanie nagle się nie otworzy, a jego zawartość nie pobrudzi nam innych rzeczy, które nosimy w torebce/kieszeni/itp. (Co w przypadku Regenerum działo się permanentnie...)
Sam produkt to po prostu biały krem, który ma bardzo lekką konsystencję. Niestety, kiedy przesadzimy z ilością, pozostanie na naszych ustach, tworząc białą warstwę, więc polecam wklepać go palcami. ;-)
Zapach ma miętowy i tak samo smakuje. Dzięki temu świetnie odświeża. 
Zawiera filtr SPF 10. Cena - ok. 10zł.



Blistex, MedPlus
Tym razem to klasyczny sztyft, ale w porządnym opakowaniu. Samo z siebie się nie otwiera, więc to niewątpliwie ogromna przewaga nad wspomnianym już wcześniej, kilkukrotnie, nieszczęsnym Regenerum...
 Sam produkt to żółto-miodowy sztyft, pachnie miodem i ziołami. Kiedy pierwszy raz go nałożyłam na usta, nie za bardzo przypadł mi do gustu, ale teraz już wszystko jest OK. Po nim usta się błyszczą i nie grozi nam wpadka z nadmiarem produktu.  
Zawiera filtr SPF 15. Za 4,25g produktu płacimy ok. 10zł.



Podsumowując, polecam oba produkty
Lip Relief Cream jest świetny, jako produkt ostatniej szansy w naprawdę beznadziejnych sytuacjach, kiedy usta są spierzchnięte, popękane, suche i odwodnione. Przynosi natychmiastową ulgę, a po 3 dniach usta są jak nowe.
Jeśli chodzi o sztyft MedPlus, sprawdzi się lepiej w codziennym użytkowaniu, zwłaszcza poza domem, kiedy chcecie nawilżyć na szybko usta bez kontroli i lusterka. 
W obu przypadkach efekt to długotrwałe nawilżenie, gładkie usta.

Używałyście produktów Blistex? Skusicie się na ich przetestowanie?
Buziaki, A. xD

sobota, 7 lutego 2015

Ziaja, liście zielonej oliwki, oliwka do mycia

Zimą moja skóra staje się bardzo sucha. Oprócz używania maseł czy balsamów do ciała, staram się nawilżać ją już pod prysznicem. W tym roku, jako produkt myjący na okres niskich temperatur, wybrałam nowość firmy Ziaja. Seria: liście zielonej oliwki, oliwka do mycia, oczyszczanie skóry olejami.
CENA: W firmowym sklepie Ziaja- 18zł, w osiedlowej drogerii 15zł. 
KONSYSTENCJA: oliwki <3 Ogromnym plusem jest to, że po zmieszaniu z wodą produkt przybiera formę żelu, aby po chwili zamienić się w lekka emulsje/ mleczko. Prawie wcale się nie pieni.

ZAPACH: dość intensywny, świeży, lekko cytrusowy, roślinny. Mnie się podoba. :) 
SKŁAD: żadnej wody!  
DZIAŁANIE: Odkąd pamiętam borykam się z rogowaceniem okołomieszkowym na ramionach. Regularne peelingi i nawilżanie przeróżnymi specyfikami nie przynosiło rezultatów. Odkąd myję ciało oliwką z Ziaji, skóra w tej okolicy jest pięknie wygładzona i nawilżona! Nie mam już problemów z rogowaceniem okołomieszkowym.
Producent poleca ją do stosowania również na twarz, wiec jednego pięknego dnia spróbowałam zmyć nią makijaż i udało się! Podkład zszedł w całości, a skóra była przyjemnie miękka i oczyszczona. Minusem jest lekkie szczypanie oczu, wiec nie polecam używać na tą okolice.

Jeżeli borykacie się z problemem suchej skóry i większość specyfików na Was nie działa to polecam zakup oliwki z Ziajki. Mi przyniosła ulgę i na pewno kupię kolejne opakowanie.

A Wy macie swoich ulubieńców do pielęgnacji ciała na okres zimy? 

Hugs, P :) 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...