Na początku czerwca miałam okazję odwiedzić urocze Brno w Czechach. Jak wiadomo Czechy = wizyta w drogerii DM. Haul na blogu już był, więc teraz czas na recenzję poszczególnych kosmetyków. Dziś zapraszam na post o balsamie do rąk o zapachu borówki z Balea.
CENA: ok 35 Kc, czyli nieco ponad 5zł za 300ml produktu. Dla porównania za krem o tej samej pojemności Isana w Rossmannie zapłacimy 8zł.
Mimowolnie ciągle porównuję lotion Balea do balsamu z Isany, bo i mają działać tak samo i opakowania są identyczne.
Do największych zalet balsamu Balea należy zdecydowanie zapach- cudowny, słodki, bardzo przypominający zapach prawdziwej borówki.
Cena to kolejna z zalet, ale niestety dostępność już nie. Produkty tej firmy można stacjonarnie kupić jedynie w drogeriach DM. W nas w Polsce podobno sklepy z produktami z Niemiec prowadzą sprzedaż towarów z DM. Odradzam kupno na Allegro, bo ceny są bardzo zawyżone. Za ten krem np. trzeba zapłacić aż 13zł + przesyłka.
Borówa z Balea ma bardzo dziwna, wodnistą konsystencję. Przez to krem trzeba dłużej wsmarowywać w dłonie, aby się wchłonął. Odnoszę wrażenie, że i tym samym słabiej nawilża skórę.
Isana wygrywa pod względem konsystencji, natomiast Balea zwycięża w kategorii zapach. I chyba tylko walory zapachowe przemawiają za zakupem balsamu Balea.
Szału nie ma, niczego nie urywa, ale z drugiej strony czego spodziewać się za 5zł. Krem z pewnościa zużyje do końca, ale nie zakupię ponownie.
Używałyście kosmetyków Balea? Jaka jest Wasza opinia na ich temat?
Hugs, P. :)
Szału nie ma, niczego nie urywa, ale z drugiej strony czego spodziewać się za 5zł. Krem z pewnościa zużyje do końca, ale nie zakupię ponownie.
Używałyście kosmetyków Balea? Jaka jest Wasza opinia na ich temat?
Hugs, P. :)