Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ulubieńcy miesiąca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ulubieńcy miesiąca. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 28 lutego 2016

Ulubieńcy lutego 2016

Wróciłam! Tak, wiem, blog ostatnio świecił pustkami, niestety w styczniu sesja, a w lutym ferie i totalny brak weny, spowodowały, że nie ukazał się żaden post. Mam nadzieję, że będzie lepiej.
Skoro luty dobiega końca, czas na ulubieńców. ;-)


 
Na pierwszy ogień pójdzie róż od Wibo z serii Smooth'n Wear. Zdecydowałam się na kolor nr 3 i 5, ale totalnie zakochałam się tylko w 5. Jest to idealny kolor na co dzień, ma lekki brzoskwiniowy kolor, nie ma w sobie żadnych rozświetlających drobinek, ale pozostawia na skórze satynowe wykończenie. Jest  dobrze napigmentowany, ale dobrze się blenduje, więc ma się nad nim kontrolę.
 


Jeszcze w grudniu zakupiłam bronzer z W7, znany wszystkim Honolulu. Ale jakoś nie umiałam się zabrać za używanie go. Nigdy wcześniej nie używałam żadnych bronzerów w codziennym makijażu i nie byłam przekonana, czy to dobry pomysł. Moje pierwsze podejście do niego nie było udane, ponieważ jest bardzo dobrze napigmentowany, jak łatwo się domyśleć, zrobiłam sobie nim plamy. Jednak z czasem nauczyłam się go stosować i teraz jest nieodłącznym elementem mojego makijażu. 
 


 Usta, usta, usta. W lutym najczęściej sięgałam po konturówkę z Essence w kolorze 06 Satin Mauve. Kolor bardzo zbliżony to naturalnego koloru moich ust. Brudny, zgaszony róż. Idealny solo, jak i z pomadkami. To co lubię najbardziej w konturówkach z Essence, to to, że można je nakładać na balsam do ust - wtedy i kolor jest widoczny ale usta nie są matowe, ładne się błyszczą. Ale efekt ten nie jest trwały. Stosowana solo daje totalny matowy efekt, który jest mega trwały. Praktycznie nie do zdarcia. 


O pomadce w kredce od Golden Rose pisałam Wam już kiedyś, jest o niej cały osobny post. Uwielbiam! Często łączyłam ją z konturówką z Essence, albo z Inglota (słynną 74). Piękny kolor, super jakość. No i cena - 11,90 zł. Nic tylko kupować i nosić. Ostatnio zakupiłam też kolor nr 08. Jest nieco ciemniejszy od 10, ale czuję, że może wpaść do ulubieńców marca. We will see. ;-) 



Czym byliby ulubieńcy bez  produktów do paznokci. W lutym na moich paznokciach gościł efekt marmuru (wykonany za pomocą słomki) oraz efekt szkła i holo. Zarówna folia jak i pyłek holograficzny zakupiłam na stronie sklepu MNails. Efekt szła mnie rozwalił na łopatki. Mimo, że jest z tym trochę roboty, to warto. Efekt jest niesamowity. Trzeba pamiętać o dwóch warstwach top coatu, żeby folia nie przebiła się na zewnątrz i nie odstawała. Pyłek holo jest super drobny. Pięknie się mieni. Same pl0usy.  ;-)
Cena: folia Glass Effect 8zł, a pyłek holo 6zł.


 Ze względu na to, że luty był miesiącem odpoczynku, relaksu i ładowania baterii, zaczęłam oglądać nowy serial. Limitless to serial oparty na pełnometrażowym filmie. Ze względu na to że film bardzo przypadł mi do gustu, czułam, że tak samo będzie z serialem. I się nie pomyliłam. ;-) 
Historia jest prosta. Główny bohater, Brian, po zażyciu NZT może w pełni wykorzystać potencjał swojego mózgu. Trafia do FBI, gdzie pomaga w rozwiązywaniu spraw. Jest to świetna alternatywa dla zwykłych seriali kryminalnych, które już mi się przejadły. Limitless jest zabawny i na prawdę wciąga. ;-)
 
Filmweb

I to tyle. Skor miesiąc krótszy, to i ulubieńców nieco mniej, ale z czystem suminiem mogę ich Wam polecić. Dajcie znać, jacy są Wasi ulubieńcy.
Buziaki, A. xD

niedziela, 1 listopada 2015

Ulubieńcy ostatnich tygodni by P.

Moi ulubieńcy nie ukazują się tak regularnie jak perełki A. Spowodowane jest to tym, że stale używam tych samych kosmetyków i takie posty moje autorstwa wiały by nudą. Ostatnio jednak upodobałam sobie kilka produktów, które chciałabym Wam polecić. Zapraszam na ulubieńców ostatnich tygodni.
Jesień w tym roku to u mnie ciemne usta w kolorze wina <3 Czuje się fantastycznie w takich odcieniach, ale nosze je raczej na wieczór. 
Pierwsza pomadka pochodzi z limitowanej edycji- Ace of diamond od KIKO i ma numer 27. Zakupiłam ją rok temu w czasie wakacyjnego pobytu we Włoszech. Latem jej nie używałam. Teraz gości na moich ustach bardzo często.
Pomadka nie należy do najtrwalszych, ale nie wysusza ust oraz ma cudny kolor. Ciemne wino, lekko wpadające w fiolet. Bardzo pasuje do jesiennych klimatów.
Moją drugą jesienną faworytką w kategorii usta to szminka w kredce w kolorze 05 z Golden Rose. Ten kolor jest identyczny jak kolor moich włosów, wiec wspaniale do mnie pasuje. 
Matowe wykończenie tego produktu przedłuża trwałość, niestety zauważyłam, że lekko wysusza, wiec staram się dobrze nawilżyć usta przed jej aplikacją. :) CENA: ok 12zł
Po lewej GR, po prawej KIKO.
Brązer z KOBO to dla większości z Was nawet nie byłby brązer, bo jak na produkt tego typu jest on bardzo jasny. Specjalnie taki kupiłam. Z wcześniejszym brązerem zauważałam, że w świetle w którym robiłam makijaż wszystko wyglądało dobrze, natomiast w świetle dziennym moje kości policzkowe były za bardzo zaznaczone. Z tego produktu KOBO jestem bardzo zadowolona. Daje subtelne przybrązwienie skóry, nie ma pomarańczowych, ciepłych tonów. 

Wsparciem w nakładaniu pudru brązującego KOBO jest pędzel GlamBrush T5. Mam go już sporo czasu, ale wcześniej nakładłam brązer innym pędzlem. Zmieniłam na tego białaska i jestem bardzo zadowolona. Nie robi plam, równomiernie, bardzo naturalnie nakłada produkt. Jest świetny! Z reszta jak większość pędzli tej firmy :)
Na zdjęciu powyżej możecie zobaczyć (lub nie), że brązer KOBO stapia się z kolorem mojej skóry na dłoniach. Skórę twarzy mam o wiele jaśniejszą, więc koniec końców wszystko dobrze wygląda (przynajmniej mam taka nadzieję).

 Podkład mineralny matujący Annabelle Minerals- mam już go jakiś czas i zawsze go lubiłam, ale ostatnio częściej po niego sięgam. Aplikacja jest nieco dłuższa niżeli standardowego podkładu. Natomiast stan skóry po całym dniu noszenia tego specyfiku jest nie porównywalny do zwykłego fluidu. Skóra jest miękka, wygląda jak po aplikacji kremu pielęgnującego, a nie po całym dniu z podkładem na twarzy.
Kolor jaki mam to Natural Fairest i z tego co pamiętam to najjaśniejszy dostępny kolor. Latem był za jasny, ale teraz jest już idealny. Bardzo Wam polecam podkłady z tej firmy. Po dłuższym stosowaniu na prawdę zobaczycie różnice w kondycji skóry.
Eucerin olejek pod prysznic- skusiłam się na niego, bo był w bardzo przystępnej cenie ok 11zł za 200ml w SuperPharm. Idealnie spisuje się, gdy temperatura na zewnątrz nieco spadła. Skóra po jego zastosowaniu jest miękka, nawilżona i nie czuje potrzeby nakładania balsamu. Dodatkowo wspaniale pachnie i tworzy świetna pianę. Jedynie co zauważyłam, że nie jest to produkt szalenie wydajny. Po paru zastosowaniach zużycie jest mocno widoczne. Nie wiem czy skuszę się na niego ponownie, ze względu na wysoką cenę regularną, ale teraz cieszę się, że go mam.
Produkty do włosów Aussie- ależ one obłędnie pachną <3 Zapach gumy balonowej utrzymuję się, jeszcze do następnego dnia po umyciu włosów. Moje włosy również bardzo polubiły produkty tej firmy. Mniej się puszą, na tyle ile można, są wygładzone i lśniące. Jeżeli spotkam produkty Aussie w jakiejś rozsądnej cenie to chętnie jeszcze je zakupię.
La Roch Posay Effaclar K- zawsze po lecie funduję swojej skórze kuracje złuszczającą tym specyfikiem. Właśnie będę zaczynać drugie opakowanie. U mnie spisuje się fenomenalnie. Skóra jest ładnie wygładzona, promienna, pojawia się mniej zaskórników. Zakupiłam też ostatnio zachwalany Effaclar Duo i na pewno zrobię porównanie tych dwóch kremów na blogu. Cena ok 45zł
Do zdjęć nie załapał się naturalny dezodorant Schmidt's z bergamotką i limonkę, ale już wicie z ostatniego mojego wpisu, że ostatnie tygodnie zdecydowanie należą do niego, jeżeli chodzi o ochronę przed przykrym zapachem. 

To tyle na dziś. A co ostatnimi czasy skradło Wasze serce jeżeli chodzi o kosmetyki? Zapraszam do komentowania.
Hugs, P :)

niedziela, 4 października 2015

Ulubieńcy września 2015

Czas na kolejnych ulubieńców miesiąca. Nie jest ich dużo, ale są to produkty, które zdecydowanie najczęściej używałam we wrześniu. :-) Zaczynamy!


Pod koniec sierpnia zmieniłam fryzurę. Mam teraz boba, ale z dłuższym przodem i krótszym tyłem. Moje włosy są niezależne i bardzo lubią żyć własnym życiem, dlatego potrzebowałam produktu, który je ujarzmi i w duecie z prostownicą da mi efekt, o który zabiegam. Marion jest polecany na wielu blogach, kiedyś już go miałam, ale to było dawno. Jestem zachwycona! Włosy są proste od rana do wieczora, nawet jeśli mocno wieje, bądź jest wilgotno, żaden włos nie wymyka się spod kontroli. Bardzo polecam!
Dostępny w Naturze, cena ok. 10zł.



Jeśli chodzi o manicure to totalnie zakochałam się w lakierze Semilac, Glitter Milk nr 091. Efekt jaki daje zarówno w połączeniu z jasnymi kolorami, jak i ciemnymi, to jest kosmos. Uwielbiam, jestem uzależniona. Mnóstwo maleńkich srebrnych drobinek robi całą robotą. ;-)
Cena: 29zł
 


W tym miesiącu na moich ustach najczęściej lądowały błyszczyki. Nie trzeba zamartwiać się precyzją, rachu ciachu i gotowe. 
Pierwszym był błyszczyk Eveline z serii Lovers w kolorze 613. Półprzezroczysty, brzoskwiniowy odcień z maciupeńkimi drobinkami, które w ogóle nie są widoczne na ustach. Do tego ten cudowny brzoskwiniowy smak. Mniam. xD
 


Drugi jest nowością w mojej kosmetyczce, który trafił do mnie, gdy tylko zobaczyłam go na ustach Agnieszki dressedinmint. Avon, ultraślniący błyszczyk do ust w kolorze Mulberry jest zdecydowanie mocniej napigmentowany od Eveline, ale kolor po jakieś chwili na ustach już nie jest aż tak bardzo widoczny. 
Cena: w promocji 12,99zł


Od czasu do czasu, sięgałam również po konturówkę do ust z Essence w kolorze 11 in the nude. Zaznaczałam nią jedynie kontur ust i łączyłam albo z błyszczykiem Eveline albo Avon. Zarówno z jednym, jak i z drugim wyglądała super, a usta miały wyraźny kształt. ;-)
Cena: 9,90zł
 



No i czas na wisienkę na torcie. O cieniu z MySecret pisałam już ostatnio osobnego posta, więc zachęcam, żebyście tam zajrzały. Powiem tylko, że jest przegenialny i trzeba go mieć. 
Cena: 5,99zł 




I to tyle. :-) Nie było tego dużo, ale każdy z tych produktów mogę Wam polecić.
Trzymajcie się, A. xD

niedziela, 6 września 2015

Ulubieńcy sierpnia 2015

Muszę zacząć od tego, że jestem z siebie dumna, że od maja udaje mi się co miesiąc, podzielić z Wami moimi ulubieńcami. Yeah! xD Oby tak dalej. ;-)

A teraz do rzeczy. Sierpień był między innymi miesiącem urlopowym, ale po powrocie również koncertowym. Oprócz pielęgnacji mam dla Was 3 produkty z kolorówki. Ciekawi? No to zaczynamy. ;-)


W ulubieńcach czerwcach pisałam o innym żelu pod prysznic Palmolive. Jednak od połowy lipca, kiedy tylko dorwałam tę ogromną butlę, używam nie przerwanie żelu pod prysznic Irresistible Softness, czyli Nieodparta Miękkość. O M G. Zapach jest kwiatowo-owocowy, dość mocny, ale nie utrzymuje się na skórze po kąpieli, więc nie gryzie się z zapachem balsamów itp. Delikatnie ale dokładnie oczyszcza skórę. Mimo, że opakowanie jest ogromne, bo to aż 750 ml, to dzięki pompce idealnie sprawdza się w rodzinnej łazience, gdzie stosowany jest przez całą naszą czwórkę. ;-) 
Cena: 15,99 zł / 750 ml (w promocji: 9,99 zł)




Wyjeżdżając nad morze, nie chciałam zabierać ze sobą ogromnych opakowań kremów na dzień i na noc. Zrezygnowałam więc ze standardowego kremu na noc i sięgnęłam po sprawdzone już maseczki z Perfecty, o których już Wam pisałam (tu). Jednak podczas zakupów skusiła mnie promocja na maseczki z Eveline. A kiedy przeczytałam skład tej maseczki oniemiałam. Zawiera 5% mocznik, który w składzie jest tuż za wodą na drugiej pozycji. Oprócz tego znajdziemy w niej kwas hialuronowy, wyciąg z aloesu, kolagen, elastynę, koenzymy Q10 i R,witaminy A, E i F oraz D-panthenol. Czego chcieć więcej? ;-) Rano skóry twarzy jest gładka, nawilżona i nie widać żadnych suchych skórek.
Mnie wystarcza na 4-5 użyć.
Cena: ok. 2 zł / 7 ml



 
Kto jest z nami od początku, bądź od dłuższego czasu, doskonale wie, że paznokcie to zdecydowanie moja działka. Perfekcyjny manicure to nie tylko równo pomalowane paznokcie, ale również odpowiednia ich pielęgnacja. A jeśli mowa o pielęgnacji to należy wspomnieć o Evree i regenerującym serum do paznokci. Nie bez przyczyny jest o nim głośno. Pielęgnuje skórki, wzmacnia paznokcie i dodatkowo stymuluje je do szybszego wzrostu. Moim zdaniem trzeba go mieć, jeśli marzy się o perfekcyjnym manicure. Więcej pisałam o nim tutaj, zapraszam. ;-)
Cena:  15 zł / 8 ml.




 Tegoroczne wakacje minęły również pod hasłem strobing. Jakoś nieszczególnie przepadam za mocnym rozświetleniem i mega rozświetlającym makijażem, więc o strobingu nie będę się wypowiadać. 
Od początku, kiedy tylko zaczęłam się malować, stawiałam największy nacisk na makijaż oczu. Na początku nie przepadałam za rozświetlaniem wewnętrznego kącika oka błyszczącym cieniem. Jednak teraz nie wyobrażam sobie innej opcji. 

Zdecydowanie najchętniej sięgałam po cień Essence Cappuccino, please! nr 58, który jest pięknym perłowym opalonym beżem. Kupiłam go pierwotnie do stosowania na całą powiekę - w tej roli sprawuje się równie dobrze. Ze względu na delikatny kolor, bardzo zbliżony do koloru skóry przepięknie mieni się i nadaje makijażowi charakter. 

Cień Inglota 395 również ma perłowe wykończenie, ale jest zdecydowanie chłodnym odcieniem złota. Jest zdecydowanie jaśniejszy i bardziej widoczny na powiece / w kąciku, niż cień z Essence.
 Cena: 12 zł
 





Zdecydowanie polubiłam malować usta. ;-) W ostatnim czasie zakupiłam kilka konturówek do ust, jednak to po Inglota w kolorze 74, czyli zgaszonym, brudnym różu, sięgałam najczęściej. Swego czasu był to trudny do zakupienia kolor, ze względu na to, że jest używany przez Maffashion i Jessicę Mercedes. Jednak mnie się udało i jestem bardzo zadowolona. To dobry kolor na dzień, ale sprawdzi się również na wieczór. ;-) 
Cena: 21 zł 



Ostatnim, ale zdecydowanie najważniejszym dla mnie ulubieńcem, jest srebrna bransoleta ze znakiem nieskończoności. To ważny dla mnie symbol. Bardzo chciałam go mieć właśnie w postaci bransoletki, delikatnej, na cienkim łańcuszku, koniecznie srebrną (w złocie źle się czuję). Przejrzałam wiele stron. Ostatecznie wypatrzyłam ją w Aparcie i gdy tylko nadarzyła się okazja do przymierzenia jej w salonie Apart, wiedziałam, że to jest to. Dzięki mojej mamie mogę ją teraz nosić z uśmiechem na twarzy. Dziękuję jej za to bardzo. :-)
Cena: 99 zł / rozmiar 17



I to tyle. Sierpień za nami, za niektórymi również wakacje. Już nie mogę się doczekać kolejnych ulubieńców, bo zapowiada się, że będę mogła pokazać Wam równie dobre rzeczy. ;-)
Co Wam służyło najlepiej w minionym miesiącu? Koniecznie napiszcie w komentarzu. 
Buziaki, A. xD
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...