Pokazywanie postów oznaczonych etykietą naturalny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą naturalny. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 18 października 2015

Schmidt's, dezodorant z bergamotką i limonką

Jeszcze parę lat temu zupełnie nie zwracałam uwagi na to czy kosmetyk ma krótki, naturalny, skład i czy jest testowany na zwierzętach. Przez ostatnie miesiące w tej kwestii wiele się zmieniło i staram się kupować kosmetyki, które nie tylko dobrze działają, ale i są przyjazne środowisku. 
Dezodorant Schmidt's to mój pierwszy naturalny kosmetyk tego typu. Zakupiłam go pod wpływem wielu pozytywnych recenzji dziewczyn na YouTube i nie zawiodłam się!
Skład: Butyrospermum parkii (masło shea), Sodium bicarbonate (soda oczyszczona), Maranta arundinacea powder (mączka skrobiowa z Maranty trzcinowej- arrowroot), Theobroma cacao seed butter (masło z kakaowca), Citrus bergamia essential oil (olejek eteryczny z bergamotki), Citrus aurantifolia essential oil (olejek eteryczny z limonki), Tocopherol (witamina E), Humulus lupulus extract (wyciąg z chmielu zwyczajnego).
Cena: ok 50zł za 56,7g
Zacznę od minusów. Sposób aplikacji nie należy do najprzyjemniejszych. Gęstą pastę należy wyskrobać ze szklanego słoiczka specjalną plastikową szpachelką (nie wiem jak to inaczej nazwać), a następnie rozsmarować w dłoniach i wetrzeć w skórę pod pachami. Latem dezodorant bez problemu rozprowadzał się w ciepłych dłoniach, jednak teraz, gdy przyszłe chłodniejsze dni i mam zimne ręce to muszę się trochę namęczyć, żeby go rozetrzeć. Minusem jest też to, że lubi się kruszyć.
Działanie: co tu dużo mówić... dezodorant jest na prawdę świetny! Chroni przed przykrym zapachem przez cały dzień, skóra zdecydowanie mniej się poci, nie brudzi ubrań, nie zbiera się w załamaniach pod pachami. Fenomenalnie pachnie- cytrusowo, świeżo, ale nie nachalnie. Wydajność też nie jest najgorsza.
Przeboleje tą nie do końca miłą aplikacje i w przyszłość skuszę się na kolejny słoiczek tego cuda.

Dla wszystkich jeszcze nie zdecydowanych, polecam serdecznie ten produkt. U mnie sprawdza się fenomenalnie.
Hugs, P. :) 

niedziela, 20 września 2015

HIT! My Secret, cień do powiek matt nr 505

Dzięki rekomendacjom Hani i Karoliny to cudeńko trafiło do mojej kosmetyczki. Jeśli ciągle poszukujecie idealnego matowego, jasnego, beżowego cienia, to musicie kupić ten. I obiecuję, tak jak dziewczyny, że to będzie najlepiej wydane 5zł w Waszym życiu. :-)



Jeśli chodzi o relację jakości do ceny, to cień MySecret nie ma sobie równych. Do tej pory używałam głównie cieni z Inglota, przelotnie miałam styczność z innymi matowymi beżami i zawsze coś było nie tak.
Albo miały słabą pigmentację, albo znikały podczas rozcierania. 
505 spisuje się na piątkę z plusem. ;-)





KOLOR
 Jest to neutralny beż, o dziwo sprawdza się w każdych warunkach. Dostosowuje się do koloru skóry i cudownie wygląda zarówno w lekkim makijażu dziennym, jak i w mocniejszych wersjach.



PIGMENTACJA
Totalne szaleństwo. Jeśli macie bardzo cienką skórę powiek, zaczerwienioną z widocznymi żyłkami, ten cień pomoże Wam pozbyć się tego problemu. Można nałożyć go również na dolną powiekę, dla wyrównania kolorytu.


  
BLENDOWANIE i TRWAŁOŚĆ
Nie znika przy rozcieraniu, bardzo dobrze blenduje się z innymi kolorami. Świetnie sprawdza się przy czyszczeniu granic, czy drobnych poprawkach. Trzyma w ryzach cały makijaż.
Po całym dniu wygląda wciąż dobrze na powiekach. Nie znika w niewyjaśnionych okolicznościach, nie roluje się.


Żeby nie było, że istnieje cień idealny, jedynym minusem jaki znajduje jest fakt, że się sypie, przez co trochę produktu się marnuje. Ale i tak kupię go ponownie. ;-)

Po lewej: nowy cień. Po prawej: używany.

CENA
5,99zł / 3g (ważny przez 12 m-cy). Dostępny w Drogeriach Natura.

Bardzo Wam polecam ten cień. Zaopatrzyłam się w dwa, ale na pewno pobiegnę dokupić ich więcej. Mam nadzieję, że nigdy go nie wycofają ze sprzedaży. 

Buziaki, A. xD

poniedziałek, 3 lutego 2014

My Secret, kredka do oczu, NUDE

Korekta oczu wąskich, niwelowanie zaczerwienień gałki ocznej, nadawanie świeżości makijażowi, uniesienie łuku brwiowego, powiększenie ust. Wszystko to możemy zrobić, jeśli posiadamy kredkę w kolorze nude. Ostatnio zakupiłam kredkę z My Secret. Dziś napiszę, czy warto ją mieć, czy nie warto.



Do tej pory jakoś sobie radziłam bez kredki w kolorze nude. Świetnie zastępowały ją korektor na linii wodnej, jasny cień pod łukiem brwiowym, rozświetlacz na łuku Kupidyna. Ale skoro tyle nasłuchałam się o tym, co robi tak nie pozorna rzecz, to postanowiłam przekonać się o tym sama. :-)

Do plusów, moim zdaniem, należy zaliczyć bardzo ładny, naturalny kolor. Jest mniej rzucający się w oczy, niż korektor, czy biała kredka. Jej konsystencja jest idealna. Świetnie sprawdza się zarówno na linii wodnej, jak i pod łukiem brwiowym. Łatwo się rozciera, więc nie miejcie obaw, że efekt będzie przerysowany ;-)
Cena też jest OK, w Naturze zapłaciłam za nią 7,49 zł. Używam jej od miesiąca, pierwszy raz temperowałam ją dzisiaj rano. Uważam, że jest bardzo wydajna.
Jeśli chodzi o trwałość, wszystko zależy w jakim miejscu ją zaaplikujecie. Wszędzie, poza linią wodną oka, trzyma się cały dzień. Nie rozmazuje się, przy rzęsach nie pozostawia nieestetycznych grudek.

Do minusów, mimo wszystko zaliczam jej trwałość na linii wodnej. Nie jest rewelacyjna, nie powala na kolana. W tej kategorii przegrywa z korektorem na linii wodnej, który daje radę przez cały dzień. Ta kredka wytrzymuje kilka godzin (max.3-4). Oczywiście jest to dobry rezultat, jak na kredkę za 7,50 zł. Ale... ja oczekuję utrzymania efektu przez minimum 5-8 godzin, kiedy jestem poza domem. 


Podsumowując, jest to dobra kredka w kolorze nude, łatwo dostępna i w niskiej cenie.
Jeśli nadal szukacie jakieś dla siebie, możecie się na nią zdecydować. Ale jeśli oczekujecie trwałego efektu, polecam się rozejrzeć za czymś innym. :-)

Co myślicie o kredce nude na linii wodnej? Gadżet czy niezbędnik? 
Buziaki, A. :-)

piątek, 29 listopada 2013

Maybelline Affinitone, puder w kompakcie

Dawno, dawno temu...  właśnie tak powinnam rozpocząć dzisiejszą recenzję. Dlaczego? Ponad 3 miesiące temu pokazałam Wam głównego bohatera w haulu, jaki wtedy poczyniłam. W końcu nadeszła odpowiednia chwila, by podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na jego temat. No to do dzieła. :-)


Dla formalności mowa o pudrze w kompakcie od Maybelline Affinitone. Ja posiadam numer 03 w odcieniu light sand beige.  Zakupiłam go na promocji w Rossmannie za 12,59 zł. Jego normalna cena to ok. 20 zł.


Według producenta uzyskamy nim "perfekcyjne, naturalne wykończenie makijażu". Co do perfekcyjnego to nie jestem przekonana, ale naturalne jak najbardziej tak. 
Kolor ten dobrałam pod kolor swojego podkładu, ponieważ to moja pierwsza przygoda z pudrem od Maybelline. Okazał się być naprawdę jasny, bałam się, że będzie za bardzo bielił twarz i w efekcie będę córką piekarza, jednak po dokładnym rozprowadzeniu pędzlem daje ładny efekt. 


Do opakowania oprócz lusterka mamy dołączoną gąbeczkę, która jest średnia, przydatna tylko i wyłącznie wtedy, gdy potrzebujemy dodatkowego przypudrowania w ciągu dnia i nie mamy nic innego pod ręką. Za pomocą puszku oczywiście uzyskujemy większe krycie, jednak trzeba z tym uważać. Puder ten ma tendencję to podkreślania suchych skórek, nawet tych, o których istnieniu wcześniej nie miałyśmy pojęcia. Utrzymuje się na twarzy całkiem nieźle. Jedynie w miejscach, gdzie skóra bardziej się przetłuszcza, nie daje rady. W moim przypadku jest to nos, z którego produkt znika w ciągu 2-3 godzin. Na policzkach, brodzie, gdzie moja skóra jest sucha trzyma się świetnie, nie ściera się. 


W opakowaniu jest 9 g produktu, który wystarcza na jakieś 2-3 miesiące, tak myślę, ponieważ zaczęłam go stosować na początku października, a już widać denko i to spore. 



 Na zdjęciach nie udało mi się uchwycić mini drobinek, które są w tym pudrze. Ale bez obaw są bardzo subtelne. A żeby zobaczyć te drobinki na twarzy trzeba siedzieć z nosem w lusterku. Więc spoko. :) 
Ogólnie jestem zadowolona z tego pudru, ale na razie popróbuję inne, zanim ponownie zdecyduję się go zakupić.

Używałyście tego pudru? Co o nim sądzicie? ;)
Buziaki, A.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...