Opakowania po zużytych produktach nie mieszczą mi się już w papierowej tobie do której zawsze wrzucam zdenkowanych. To znak, że najwyższa pora podsumować co wykończyłam w ostatnich dwóch miesiącach.
Dodatkowo na końcu posta pokaże kosmetyki, z którymi z różnym względów również się żegnam oraz wszystkim dobrze już znaną paczkę ambasadorską LPM.
Zapraszam!
Na początek pielęgnacja ciała:- Ziaja, łagodzący krem z 10% D-panthenolu- wspaniale sprawdzał się do łagodzenia podrażnień po depilacji. Szybko się wchłaniał, był bezzapachowy. Chętnie skuszę się na niego ponowie.
- Wellness& Beauty olejek do ciała- będę za nim tęsknić. Szalenie wydajny, cudownie działający i o wspaniałym zapachu. Jego szersza recenzja jest TU. Jeszcze kiedyś do niego powrócę.
- Eveline, serum modelujące pośladki- stał w mojej łazience i czekał na "lepsze czasy" bardzo długo. W końcu się przemogłam i go zużyłam. Ładnie wygładzał skórę, przyjemnie pachniał. Pośladków mi nie uniósł, ale to może i lepiej :)
- Isana, szampon do włosów kręconych- przyjemnie pachniał i skutecznie oczyszczał włosy. Wygodne opakowanie pozwala na użycie produktu do ostatniej kropli.
- Marion, kuracja z olejkiem arganowym- zawsze po myciu włosów na ich końce nakładam jakiś olejek, aby zmniejszyć puszenie się mojej czupryny. Ten z Marion był zadziwiająco dobrze wydajny i z chęcią sięgnę po niego ponownie.
- Lirene, żel pod prysznic, soczyste winogrona-bardzo orzeźwiający i świeży zapach. Przyjemnie mi się go używało.
- Balea, żel o zapachu arbuza- ach... prysznic z tym żelem to była czysta przyjemność. Zapach świeży, ale lekko słodki. Z chęcią skusiłabym się na niego jeszcze raz.
- Ziaja, oliwka do mycia- Uwielbiam ją. <3 Wspaniale nawilża i odżywia skórę. Druga butelka już jest pod prysznicem. Więcej o tym produkcie TU.
Pielęgnacja twarzy i zagubiony krem do rąk:
- Isana, krem do rąk- zimną ten krem spisywał się u mnie fenomenalnie. Jednak, gdy pogoda na zewnątrz robi się bardziej letnia krem wydaje mi się za ciężki. Co nie zmienia faktu, że super nawilża.
- Alverde, emulsja do mycia twarzy- spodziewałam się po niej nie wiadomo jakiego efektu, a ona po prostu dobrze oczyszczała skórę z samego rana. Szału nie było, nic mi nie urwało xD Alterra, która dostępna jest w każdym Rossmannie działa identycznie.
- Pharmaceris, krem odżywczy- mój ogromny ulubieniec. Zużyłam już chyba z 10 opakowań. To jest mój krem idealny. Więcej o nim TU.
- Garnier, peeling brusher- produkt zużyłam dopiero, gdy przelałam go do zwykłego dozownika z pompka. Moim zdaniem opakowanie jest tragiczne, za dużo z nim babrania się. Żel sam w sobie jest bardzo przyjemny. Mocno się pieni i pozostawia skórę odświeżona i oczyszczoną.
Kolorówka:
- L'oreal, True Match N1- dla mnie podkład idealny. Cena może odstraszać- 60zł, ale ja jeszcze nigdy nie zapłaciłam za niego tyle. Zawsze kupuję go na jakiejś promocji -49%, -40% i wtedy cena jest bardziej przyjazna- 30zł. Pełna recenzja TU.
- Eveline, pomadka w płynie 117- trwałość tego produktu powala na kolana. Deklarowane 16h na opakowaniu to lekka przesada, 5-6h to bardziej realny czas. Na szczęście mam kolejne opakowanie tego cuda i z chęcią będę go używać tego lata.
- Lovely, tusz do rzęs- ja i ten zółtasek jesteśmy ze sobą już długi czas i wątpię, żeby w najbliższej przyszłości się to zmieniło. Tusz wspaniale pogrubia i unosi rzęsy. Bardzo go lubię. Recenzja.
- BeBeauty, puder HD- gdybym tylko mogła go kupić ponownie... Pozostawiał cudowne matowe wykończenie, które stosunkowo długo się utrzymywało, był transparentny i wspaniale tani. Niestety w żadnej Biedronce nie mogę go dostać.
- Avon, konturówka do oczu- te uwielbiane przeze mnie konturówki są na moich powiekach każdego dnia. Nie rozmazują się, nie odbijają na górnej powiece, są tanie i łatwo dostępne. Więcej o nich TU.
Maski:
- Purederm, złuszczająca maska do stóp- po zastosowaniu tego produktu skóra ze stóp schodziła mi przez jakieś 10dni. Musze przyznać, że było to trochę upierdliwe. Mam jeszcze jedną parę tych skarpetek, ale na pewno nie zaryzykuje użycia ich latem.
- Marion, kolagenowa maska- o niej niedawno już było na blogu.
- Body Club, nawilżający okład- totalnie przeciętna maska typu sheets mask. Super efektów po niej nie było, ale krzywdy mi również nie zrobiła.
Ostatnio robiłam przegląd kosmetyków i zebrała się spora grupa, z którą muszę się pożegnać.Większa część z nich jest ze mną "długo za długo", inne się u mnie nie sprawdzają, a jeszcze innych i tak pewnie nigdy nie użyje. Pozbywam się ich wszystkich i nie będę tęsknić.
Polecam poprzeglądać "zbiory" i wyeliminować te produkty, których długo nie używałyście, które u Was się nie sprawdziły, które Wam szkodzą itp. Szkoda miejsca dla takich bubli :)
A na koniec pachnąca niespodzianka od Le Petit Marseillais <3 Dziękuję za paczkę.
Jak tylko wykończę aktualnie stosowane żele pod prysznic od razu zabiorę się za te cukiereczki. :)
A jak Wam idzie zużywanie kosmetyków?
Hugs, P. :)
Pudry HD weszły do oferty Bell :) I prasowany i sypaniec. Na szczęście, bo oba są świetne :))
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie tą oliwką do mycia Ziaji, chętnie ją przygarnę przy okazji zakupów :)
Kochana, dziękuję za informację. Będę musiała zajrzeć do ich szafy. A oliwkę polecam, działa fantastycznie <3
Usuń